Wyjaśnienie układu z Parker podziałało na niego ożywczo.

Mężczyźni. A właściwie jeden mężczyzna. Tanner. Chyba zwariowała, jeśli choć przez moment uważała, że ma jakieś szanse u księcia... zwłaszcza u tego księcia. Tanner przyjechał do Erie po swoją narzeczoną, księżniczkę czystej krwi. Wprawdzie Parker zdecydowanie odmówiła, ale to przecież nie znaczy, że Shey jest godna ją zastąpić. Tanner z pewnością ani przez chwilę tak nie myślał. Między nimi żaden układ nie mógł wchodzić w grę. Po prostu. - Mężczyźni! - westchnęła Cara, robiąc rozmarzoną minę. Shey popatrzyła na nią groźnie. To nie jest odpowiedni kierunek dla tej rozmowy. Może się wściekać, może szydzić i drwić, ale na pewno nie będzie się zachwycać i wzdychać jak heroina romansu. Nie chciała słuchać niczego dobrego na temat mężczyzn. Cara wcale się nie przejęła jej spojrzeniem. - Co tak na mnie patrzycie? Wy macie problemy z facetami, ale to nie znaczy, że ja też je mam. Na razie wciąż szukam tego jedynego - rozmarzyła się Cara. - Jak ja - powiedziała Shey. http://www.meble-drewniane.net.pl/media/ od białych ścian. Tempera obeszła głębokie, miękkie sofy i przepastne fotele i dotarła do drzwi wiodących do pokoju księcia. W dłoniach ściskała swój obraz. Zamierzała oprzeć go o duży srebrny kałamarz stojący na sekretarzyku. Zastanawiała się, kiedy książę zobaczy napis na odwrocie. Podeszła do 96 otwartych drzwi pokoju i właśnie miała wejść, gdy spostrzegła, że ktoś już tam jest. Zatrzymała się. Serce zabiło jej dziwnie mocno. Nie wiedziała — ze strachu czy z podniecenia. Jedna z zasłon była odsłonięta. Dzięki temu wyraźnie widziała, że mężczyzna odwrócony do niej tyłem to nie

- Ja tam mogę zmoknąć, chyba że ty... - Zabrzmiało to jak wyzwanie. - Proszę, Matthew... - Znów ta rozpacz w głosie. - Nie zniosę myśli, że nie zrobiliśmy wszystkiego, co w naszej mocy... - No dobrze - ustąpił. - Tylko bądź ostrożna. Wiem, że bransoletka jest ważna, ale twoje bezpieczeństwo o wiele bardziej. Ostatecznie możemy wrócić tu jutro, jeśli dziś się nie uda. Sprawdź 286 - Powinien zostać w domu i leżeć w łóżku, ale znasz go... - Woli pracę w ogrodzie. - Poradziłam mu, żeby zajął się czymś pod dachem... Zdaje się, że naprawia w warsztacie jedno z krzeseł z jadalni. Mogłabyś, kiedy wyjdę, mieć oko na Imo? Ona wciąż śpi. I może zapytasz później Johna, czy nie ma ochoty na kanapkę? - Oczywiście, Groosi. - Flic znów podniosła szczotkę do włosów. - I przypilnuję, żeby się nie przepracował. - Dobra dziewczynka! Matthew składał relację dość gładko, dziwiąc się sam, że potrafi mówić tak spójnie i niemal rzeczowo o swoim narastającym koszmarze.