- Nie wierze ci. - Wbiegła na góre schodami,

- Jesteś najbardziej irytującą, upartą i seksowną kobietą, jaką w życiu spotkałem. - A... a ty jesteś moim najgorszym koszmarem. - Wiem. Och Boże, prawie nie potrafiła myśleć, a co dopiero mówić. Coś zaiskrzyło. Jej umysł przepełniało pożądanie. Najchętniej chwyciłaby go i już nigdy nie wypuściła z objęć. Pocałował ją. Mocno. Całym sobą. Jak gdyby nigdy nie chciał przerwać tego pocałunku. Wpił się w jej usta i przywarł do niej całym ciałem. Shelby była zdolna tylko do szalonych, rozwiązłych myśli. Gdzieś w głębinach jej duszy szalało pragnienie, niepodobne do niczego, gorące jak wschodnioteksański wiatr i jeszcze bardziej nieokiełznane. Nie mogła złapać tchu. Nie była w stanie się opierać. Westchnęła, gdy Nevada niecierpliwie wepchnął język między jej zęby. Zatrzepotała powiekami. Pamięć podsuwała obrazy z młodzieńczych lat. Och Boże, jak ona go wtedy kochała. I jak bardzo pożądała nadal. Nevada dotykał językiem jej języka, przekomarzał się z nią, by za chwilę drasnąć czułe miejsce na szyi, podczas gdy ustami pieścił jej wargi. Był wszędzie, ściskał ją mocno i oddychał tak samo nieregularnie jak ona. Nie rób tego, Shelby. To bardzo niebezpieczne. Przypomniała sobie, jak kiedyś kochali się w wiosennej burzy, jego zwinne, mokre ciało, nagie biodra konwulsyjnie napierające na jej ciało, jego zapach, dotyk skóry, smak. Teraz było podobnie. Podniósł głowę i Shelby wtuliła się w niego. - Tęskniłaś za mną? - prowokował ją, wplatając stwardniałe palce w jej włosy i ciągnąc je tak, że musiała otworzyć oczy i popatrzeć na niego. - Ani przez moment. http://www.medycyna-i-zdrowie.net.pl wydawało mi sie, ¿e ktos jest w pokoju. Me¿czyzna. Nachylił sie nad moim łó¿kiem i powiedział: „Zdychaj, dziwko”. - Co? Na litosc boska, Marla, mówisz powa¿nie? - Odwrócił sie i spojrzał na nia przera¿ony. Za szybko wszedł w zakret. Opony zapiszczały na mokrym asfalcie. - Ktos był w twoim pokoju? - Wiem, ¿e to idiotyczne - powiedziała szybko. - Oczywiscie nikogo nie było, kiedy zapaliłam swiatło i wyszłam, to znaczy wybiegłam na korytarz, sprawdziłam co z dziecmi - o tym własnie mówiła Cissy. Nie widziałam nikogo, wiec powiedziałam sobie, ¿e to był tylko zły sen. I wróciłam do łó¿ka. - Czuła, ¿e na wspomnienie tych strasznych chwil dostaje gesiej skórki na całym ciele. Wtedy była pewna, ¿e ktos

To nie jego wina, ¿e straciła pamiec. Na trzecim pietrze wyszła z windy na wyło¿ony dywanem korytarz, otaczajacy centralnie poło¿one schody. Alex zaprowadził ja pod podwójne drzwi. - Nasz apartament - powiedział, wchodzac do salonu z kominkiem, kanapa i stolikiem, przy którym stały dwa fotele. - Sprawdź - Jakie problemy? Joanna nagle zarumieniła sie a¿ po korzonki jasnych włosów. Wygladała na strasznie zakłopotana. - Och, pewnie prasa tylko tak to rozdmuchała... no, do zobaczenia. Nie zapomnij sprawdzic, co z tym pierscionkiem! Pomachała reka i pospiesznie wyszła. Marla czuła dziwny uciski w ¿oładku. Pragneła z całych sił dowiedziec sie czegos wiecej o sobie. Du¿o wiecej. Stojac przy oknie, patrzyła przez mokra od deszczu szybe, jak Joanna wsiada do jaskrawoczerwonego BMW. Kilka sekund pózniej sportowy samochód z rykiem silnika przejechał przez brame. - Joanna Lindquist to ¿mija - odezwała sie za jej plecami Eugenia.