– Żebyś miała o czym myśleć – mówię.

Nie zwracając uwagi na ból w nodze, schodził coraz niżej. Niemal stracił ją z oczu. – Co ty wyprawiasz? – zapytał na głos. Zacisnął usta. Zobaczył, jak schodzi ze szlaku. Kierowała się w stronę barierki – urwisko było tu tak strome, że zabezpieczono je barierką. Turyści podziwiali stąd morską kipiel, znaną jako DeviPs Caldron, Diabelski Kocioł. Doganiał ją. Doszła do platformy widokowej. Dysząc ciężko, zmusił się do jeszcze większego wysiłku. Zawahała się, stanęła przy platformie. Przez moment myślał, że czeka na niego. A potem zobaczył z przerażeniem, jak przekłada nogi przez barierkę. Boże, co ona wyprawia? Wiedział. Boże drogi, wiedział, co zrobi. Nie! Z sercem na ramieniu patrzył, jak stanęła na skraju urwiska, wysoko nad kipielą. Boże, nie, błagam. Zatrzymał się, patrzył przerażony. – Nierób tego! Odwróciła się przez ramię i posłała mu całusa. A potem spojrzała na ocean, uniosła ręce nad głowę, wyprostowana jak baletnica. Po chwili skoczyła, drobna postać mknąca w dół. Bentz patrzył, jak znika we wzburzonym morzu. Rozdział 29 http://www.medycynaestetyczna.edu.pl/media/ koło... Siódmej? Ósmej? Nie byłem na recepcji. – Urwał, spojrzał na, jak sądził, przyjaciela. – Co się stało? – Znasz Shane McIntyre, prawda? – To przyjaciółka Jennifer. Tak. Wiesz, że tak. – Widziałeś się z nią? – Kilka dni temu. A co? Złożyła skargę, że ją nękam? Hayes przecząco pokręcił głową. – Sprawa jest poważniejsza, Bentz. Wczoraj w nocy Shana McIntyre została zamordowana. Bentz nie wiedział, co powiedzieć. Usiłował jakoś to sobie poukładać w głowie. Tymczasem wróciła kelnerka z półmiskami z ryżem, warzywami i mięsem. Postawiła wszystko na stole, uśmiechnęła się znacząco. – Coś jeszcze panom podać? – zapytała, jakby z oddali. Shana nie żyje? Ale przecież dopiero co ją widział...

– To nie są policjanci. – Unsel tak. – I ma żal do Bentza. Byli kiedyś razem. – Też mi problem. Bentz był swego czasu niezłym casanową. Złamał wiele serc w wydziale. – Ze złośliwym uśmiechem dodał: – Nawet twoja dziewczyna z nim romansowała. Hayes się tego spodziewał – cały Bledsoe. Zmienił temat. Sprawdź kazała czytać z kartki, improwizując tylko wtedy, jeśli zajdzie taka konieczność. I zrobiła to. Niech jej Bóg wybaczy, ale zrobiłaby wszystko, byle uratować życie. Tylko że i tak jej się to nie udało, teraz już wiedziała. – Ja... pozwól mi odejść – zaczęła desperacko. Pot spływał jej po plecach, cała drżała. – Nikomu nic nie powiem, przysięgam. Kiedy Bentz przyjedzie, ja... Powiem mu, powiem mu, że to taki kawał. – I słusznie – odparła kobieta tajemniczo. – Proszę cię. – Zamknij się! Gdyby zdołała pobiec, wytrącić jej pistolet... ale na to za późno. Nie wątpiła, że nieznajoma strzeli jej prosto w głowę. Nieznajoma zabrała kartkę, na której napisała to, co Lorraine miała powiedzieć Bentzowi.