Pomarańczowy robot przybliżał się coraz szybciej. Była

- Lordzie Belton! - powiedziała Rose i dygnęła. - Panno Delacroix, wygląda pani dzisiaj uroczo. - Dziękuję, milordzie. Robert zerknął na przyjaciela. - Właśnie pytałem pani kuzyna, czy mógłbym panią zaprosić jutro na przejażdżkę i piknik w Hyde Parku. Łaskawie się zgodził. Dziewczyna wytrzeszczyła oczy i klasnęła w dłonie. - Naprawdę, kuzynie Lucienie? Balfour zachował kamienną twarz. - Oczywiście - powiedział, dźgając przyjaciela łokciem w plecy. - Za chwilę zaczną grać pierwszego kadryla - Stwierdził Robert. - Czy mogę... - Och, mój karnecik jest pełny - zmartwiła się Rose. - Chciałam zachować jeden taniec dla pana, ale... - Trudno. Jutro będziemy mieli dla siebie więcej czasu. - Wicehrabia odwrócił się do guwernantki. - Wyświadczy mi pani ten zaszczyt, panno Gallant? Alexandra zbladła. Przeniosła spojrzenie z lorda Beltona na Kilcairna i z powrotem. - Milordzie, nie sądzę... - Ależ tak! - wykrzyknęła ciotka Fiona. - Jest pani siostrzenicą diuka Monmoutha. Oczywiście, że może pani zatańczyć. - Ale ja nie chcę... http://www.merce-infos.com.pl Raptem Szekspir skoczył ku drzwiom, nastawiając uszy. Chwilę później rozległo się pukanie. - Panno Gallant? Wstała z łóżka i odsunęła zasuwkę. - Panna Delacroix - powiedziała zaskoczona. - Proszę wejść. - Czy mogłaby pani przyjść na chwilę do mojej sypialni? - Już pora przebierać się do kolacji. - Tak, wiem. Właśnie w tej sprawie chcę panią prosić o pomoc. Zaintrygowana Alexandra skinęła głową i wyszła na korytarz. - Oczywiście. - Widzi pani - ciągnęła Rose ściszonym głosem - mama radzi, żebym włożyła żółtą suknię, bo ten kolor pasuje do moich oczu, ale zdaje się, że kuzyn Lucien nie lubi tafty. W pokoju dziewczyny stały dwie ogromne szafy i toaletka z dwoma dużymi lustrami.

się figlarnie. - Wprost przeciwnie. Hrabia zmarszczył brwi, mile połechtany w swej dumie i jednocześnie zirytowany. - To nie była... - O, nie - przerwała mu, potrząsając głową. - Nie zmienię zdania, że jesteś po prostu czarującym łajdakiem. - Hm. - Wyciągnął rękę i wplótł palce w jej długie włosy. - Czarujący, tak? Coraz Sprawdź Mogła pójść do swojego pokoju, ale doskonale wiedziała, dlaczego tego nie robi. Znacznie trudniej było jej odpowiedzieć na pytanie, dlaczego czeka na lorda Kilcairna. Wolała się nad tym nie zastanawiać. W ciągu dnia wiele razy przyłapywała się na wspominaniu jego pocałunków. Śmiała propozycja już nie wydawała się taka oburzająca. Oczywiście nie zamierzała się na nią zgodzić, ale czuła się mile połechtana w swej dumie, że tak światowy mężczyzna jak Lucien Balfour jej pożąda. - Nie wiedziałem, że samotne młode damy czytują Byrona - rozległ się od drzwi cichy głos. Aż podskoczyła w fotelu. - Większość dżentelmenów nie ma pojęcia, że damy w ogóle potrafią czytać. - Przesunęła wzrokiem po nienagannym stroju, spojrzała w szare oczy, które obserwowały każdy jej gest. Nagle poczuła drżenie. - Jak udał się piknik? Hrabia sposępniał.