oczywiste.

mężczyznami. — Owszem, ale jestem pewna, że w gruncie rzeczy nie taki diabeł straszny jak go malują — rzekła tamta z zaskakującym poczuciem humoru. Uśmiechnęła się i wyszła z pokoju. Tempera wróciła do rozpakowywania kufrów. Niestety, nie potrafiła pozbyć się swoich obaw. Wszystko zależało od tego, czy macocha wyda się księciu zniewalająco ponętna. Niestety, nikt nie wiedział lepiej od Tempery, jaki zawód mogła sprawić lady Rothley, jeśli ktoś spodziewał się po niej inteligentnej konwersacji. Lecz może zupełnie niepotrzebnie się niepokoi? Przecież kolekcję Chevingham stworzył książę senior. Może jego syn wcale nie interesuje się skarbami sztuki przepełniającymi cały jego ogromny dom. Od kiedy lady Rothley zaczęła wspominać o księciu, Tempera starała się przypomnieć sobie, co mówił o nim zmarły ojciec. Niestety, o ile pamiętała, nigdy księcia nie poznał. Wiedziała, że ojciec odwiedził kiedyś rezydencję Chevingham. Po powrocie opowiadał matce i córce o wspaniałej http://www.my-medyczni.org.pl — Kim pani jest i co, do diabła, robi pani w tym domu? — spytał. Każde jego słowo było jak cios. Ku własnemu zdziwieniu odzyskała głos, a gniew na chwilę wziął górę nad strachem. — Naprawdę sądził pan, że ktokolwiek, kto zna się na sztuce, nabierze się na te falsyfikaty? — spytała. — Skąd pani wiedziała, że to kopie? — Dzięki własnym oczom — odparła Tempera. — Jednak nie wierzyłam, że ktoś o takiej pozycji jak pan może zachować się w tak podły i zbrodniczy sposób. — Tak to pani określa? Lord Eustace podszedł bliżej, stanął przy Temperze i zaczął przyglądać jej się z góry. Zdziwiło ją, że nie boi się go

książę nienawidzi hazardu, powinna była powiedzieć lady Rothley, by przyznała, że też ją to nudzi. 91 Belle-mère powinna była wrócić razem z nim — to oczywiste. To już drugi raz lady Rothley pozwoliła księciu wymknąć Sprawdź mnie w salonie. - Wolałabym raczej... - Nie obchodzi mnie, co byś wolała. 291 - Doskonale. - Zuzanna po raz pierwszy wyglądała na obrażoną, ale spełniła polecenie, zamykając za sobą drzwi z ostentacyjną dokładnością. - Flic, pójdziesz sprawdzić, czy staremu Johnowi nic się nie stało, bo powinien wyjść kilka godzin temu, a tymczasem jego austin wciąż stoi przed domem. - Może rzeczywiście wyszedł, tylko wolał nie prowadzić. - Może, ale chcę, żebyś to sprawdziła. - Zaraz wracam. - Flic ruszyła do tylnych drzwi.