Tuż po rejteradzie Aleca poszła do swojej sypialni i siadła na krześle, oniemiała ze

- O rety, Knight. - Rush parsknął śmiechem. - Przecież to tylko sport! - Zostaw go, Rush. Znów dopadła go melancholia. - To nieprawda. - Chodzisz smętny od kilku dni. - To nie jest melancholia, do diabła! - W takim razie, co ci jest? Ząb cię boli? - Skąd, u licha, mam wiedzieć? - Jeśli chcecie znać moje zdanie - Fort klepnął Aleca po plecach - naszemu chłoptasiowi trzeba chętnej damy. Nie, przepraszam, lubieżnej, wyuzdanej dziwki, żeby sobie na niej przez godzinkę czy dwie poskakał. Dzięki temu zapomni o niejakiej pannie Carlisle. Mówię całkiem serio! - zaprotestował, gdy inni ryknęli śmiechem. - Świetna rada! Zaraz poczuje się jak nowo narodzony. - Trzeba sobie zdrowo poużywać - przyświadczył Draxinger. - To jedyna kuracja dla mężczyzny. - Myślisz, że nie próbowałem? - odparł Alec. - A kiedy? - spytał Rush. Alec westchnął i odwrócił wzrok. - No przyznaj, chłopie, żyjesz jak mnich od czasu jej ślubu. To do ciebie niepodobne. - Powiedz, co ci doskwiera, stary. - Draxinger nachylił się ku niemu. - Przecież jesteśmy przyjaciółmi. Złamane serce? - Skądże. Lizzie jest szczęśliwa i cieszę się z tego. Koniec bajki. http://www.nabudowie.info.pl/media/ uchyliła i trafił w sam kącik jej warg. Spojrzała na niego srogo. - Gdzie tak długo byłeś? Bal dawno się skończył. Alec spojrzał na zegar. Do licha! Już po czwartej. Nic dziwnego, że tak go chłodno powitała. Co sobie teraz o nim pomyśli? Było wprawdzie bardzo późno, ale jeśli powodem gniewu Becky jest przypuszczenie, że spędził ten czas z inną kobietą, to jak ona sama śmie flirtować z Rushem, słynnym z odbijania przyjaciołom kochanek? - Pozwól na słówko, Nick - zaczął zimnym tonem. - Jak najchętniej. Panno Ward, przepraszam na chwilę. - Rush był bardzo uprzejmy względem Becky. Co za zmiana od czasu ich pierwszego spotkania pod domem Draxingera! Alec z przykrością uświadomił sobie, że Rush mógłby być jego rywalem, gdyby tylko zechciał. Becky dygnęła przed przyszłym markizem, a Rushford odwzajemnił jej ukłon. Alec gestem nakazał mu iść pierwszemu i nim się oddalił, ostentacyjnie wziął sobie odrobinę puddingu. Gdy weszli obaj do salonu, nie bawił się w grzeczności.

Przyjrzał jej się uważnie, po czym odstąpił na bok. - Może faktycznie nie rozumiesz. Rozmasował kark, nie mogąc wyjść ze zdumienia, że kobieta o tak skromnym wyglądzie potrafi obudzić w nim tak duże napięcie. Wiedział, czym jest pożądanie. Czuł je przecież nieraz. Ale nigdy w taki sposób. - Do diabła, Bello, czy ty w ogóle masz coś w środku? - O, tak, Wasza Wysokość. Mnóstwo rzeczy. Roześmiał się. Mógł się był domyślić, że osadzi go w miejscu tą swoją żelazną logiką. Sprawdź - Lord Alec potrafi się wszędzie wkręcić - wyjaśnił Westland. - Regent za nim przepada, a jego bratem jest książę Hawkscliffe, o którego ostatniej ustawie mówiłem panu dziś rano. - Och, ustawy! Co za nudziarstwo! - oświadczył dandys. - Ja jestem konikiem polnym z bajki, za to Robert pracowitą mrówką. - Powtórzę mu pańskie słowa! - burknął z irytacją Westland. - Czy on nadal pozwala panu tu grać? Zdaje się, że ostatnio opuściła pana dobra passa? - W grze jest jak na wojnie. Raz się wygrywa, raz przegrywa. W polityce również. - Albo w miłości, lordzie Alecu? - odparował Westland. - Nie. W tej grze nigdy nie przegrywałem. Michaił się roześmiał. Ten zuchwalec miał cięty język! On sam nigdy by w podobnej sytuacji nie żartował, lecz lord Alec najwyraźniej był kimś niepoważnym. Błazeństwo rozmówcy poprawiło Kurkowowi nastrój.