- Dziękuję.

- Należy do mnie, wiesz? W każdym razie będzie należał. - Hotel? - W głosie Santosa zabrzmiało niedowierzanie. Kiedy skinęła potwierdzająco, pokręcił tylko głową. Dziewczyna zaczynała go bawić. - I kupili ci tylko fiata? Ja bym nie przyjął. Powinnaś dostać nowe porsche. Gloria wybuchnęła śmiechem. - Nie jesteśmy aż tak bogaci. - Ma się rozumieć. Nie jesteś aż tak bogata, po prostu należysz do klubu dobrej spermy. - Do klubu dobrej spermy? Masz poczucie humoru. - Do usług. Nie zauważyła sarkazmu w jego głosie. - Naprawdę nie jesteśmy tacy bogaci - powtórzyła. - U niepokalanek jest sporo bogatszych dziewczyn. Samochód jadący przed nimi wyraźnie zwolnił. - Może uważałabyś na drogę. W odpowiedzi na tę uwagę dziewczyna nacisnęła na gaz i wyprzedziła wlokący się wóz. - Wolę patrzeć na ciebie. Pokręcił głową i uśmiechnął się pod nosem. Ograniczona, naiwna pannica, pełna wyniesionych z domu uprzedzeń. Ale seksowna jak diabli i do tego szalona. Bawił się z nią doskonale, chociaż wiedział, że flirt jest dla małolaty oznaką buntu, zabawą. Podobała mu się jednak jej bezpośredniość. Gloria niczego nie udawała, nie mizdrzyła się, grała w otwarte karty, jasno dawała do zrozumienia, o co jej chodzi. - Odpuść sobie. Chciałbym dojechać cało na miejsce. Był prawie pewien, że się obrazi, tymczasem ponownie wybuchnęła śmiechem. - Naprawdę? - Skręciła na pełnym gazie w zjazd z autostrady. - Co niby mam sobie odpuścić? - Przestań mi dowodzić, jaka z ciebie twarda laska. Niełatwo zrobić na mnie wrażenie. Strachliwy też nie jestem. Wyluzuj się trochę. http://www.nabudowie.net.pl/media/ Straciły męża i ojca. - To moja pierwsza lekcja? - Jak pan uważa. - Proszę ich nie żałować - rzucił swoim zwykłym ironicznym tonem. - Jako moje jedyne krewne będą w przyszłości bardzo bogate. Ich potomkowie również. - Myśli pan, że perspektywa przyszłego bogactwa jest w stanie wynagrodzić stratę najbliższego człowieka? - Mówi pani na podstawie osobistych doświadczeń? - Oczywiście, że nie, milordzie. Ja nie mam żadnych perspektyw. Nie była to odpowiedź na jego pytanie, ale dobry pretekst do następnych rozmów. Gdy szli podjazdem, zauważył, że Vincent znowu został z tyłu, tak jak mu wcześniej przykazał. Choć nie miał okazji pobyć z panną Gallant sam na sam, czuł się całkiem usatysfakcjonowany. Co nieco się o niej dowiedział, aczkolwiek nie tyle, żeby zaspokoić

Przypomniała sobie kierowcę minivana. Kiedy zaczęła wołać, żeby jej pomógł, wskoczył do wozu i odjechał pełnym gazem. Nie wiedziała, co zaszło między tymi dwoma, zanim się pojawiła, ale chłopiec, który wpadł jej prosto pod kok, najwyraźniej próbował uciekać. Musiał być ciężko wystraszony, skoro biegł na oślep. Kolejna myśl wywołała niemiły dreszcz. A jeśli kierowca vana przyczaił się gdzieś w pobliżu, licząc, że zostawi rannego na pastwę losu? Niedoczekanie, powiedziała sobie i zaczęła rozcierać ramiona. Dopiero teraz poczuła ziąb. Chłopiec znowu jęknął, poruszył powiekami. Otworzył oczy i spojrzał na nią nieprzytomnie. - Nic ci nie jest? - zapytała bez tchu. - Nie zauważyłam cię. Wyjechałam zza zakrętu, prosto na ciebie. Próbowałam hamować, naprawdę. Zamknął na powrót powieki, przez jego twarz przemknął grymas bólu. Sprawdź Jej głos nie był wcale taki spokojny, ale Lucien nic nie zauważył, zdenerwowany tym, że jego błyskotliwy plan spalił na panewce. Wychodząc z pokoju, nawet się nie domyślał, jak bardzo pragnęła, by wyznał, że ją kocha, zamiast wynajdywać kolejne powody, dla których powinna zostać. Rzuciła się na łóżko i wybuchnęła płaczem. Powtarzała sobie, że nie może stanąć Rosę na przeszkodzie, że dziewczyna ma więcej praw do Luciena niż ona, ale to wszystko niewiele pomagało. Pożegnania odbyły się tak, jak przewidywała. Panna Delacroix płakała i groziła, że zamknie się w swoim pokoju. W końcu Alexandra musiała ją nastraszyć, że ze spuchniętą twarzą nie będzie mogła pokazać się na własnym przyjęciu. Pod nieobecność córki Fiona nawet nie udawała, że jest niepocieszona, ale przynajmniej życzyła jej powodzenia w Akademii Panny Grenville. Jeśli chodzi o Luciena, unikał jej przez cały wieczór i z samozaparciem odgrywał