Lorenzo wściekle nacisnął pedał gazu czarnego ferrari, pozwalając, by wóz przełożył jego złość na pęd.

lepiej by było, gdybyś najpierw zatelefonował. - Jeśli mi wiadomo, to nadal jest mój dom - odparł chłodno. - Sama ciągle mi o tym przypominasz, więc nie muszę prosić o pozwolenie, by tu przyjść. - Masz absolutną rację. Przepraszam. - Jeśli zamierzasz z nim rozmawiać, Groosi - odezwała się Flic - to w mojej obecności. Chcę posłuchać tych kłamstw, których ci naopowiada. - Słuchajcie, postarajcie się zachować spokój - wtrąciła Zuzanna. Sylwia wbiła w nią oczy z nieukrywaną irytacją. - To, co powiedziałam przed chwilą do Matthew, w rzeczywistości dotyczy ciebie, Zuzanno. Wolałabym, żebyś zatelefonowała, zanim tu wtargniesz. - Dzwoniłam. - Terapeutka nie wyglądała na urażoną. - Nikt nie odbierał, sekretarka też się nie włączyła. Trochę mnie to zaniepokoiło. - Niepotrzebnie. - Wyglądasz na bardzo zmęczoną. Skoro już tu jestem, może się położysz, a ja się zajmę obiadem? - Nie muszę ani nie chcę się kłaść. - Agresja, którą naładowana http://www.nerlit.pl/media/ Crocker wzruszył ramionami. - W takim razie mądrzej będzie współpracować. Na przykład wspomnieć coś na temat tamtego fałszerstwa. Jeśli jeszcze nic o tym nie wiedzą, to i tak tylko kwestia czasu, a w ten sposób udowodnisz, że chcesz być z nimi szczery. Niech myślą, że czujesz się ofiarą, to powinno zamazać im nieco obraz, a tobie wyjść na dobre. - Ja naprawdę jestem ofiarą - odparł Matthew przez zaciśnięte zęby. Na chwilę zapadła cisza. - Nie masz mi nic więcej do powiedzenia, zanim nas wezmą w obroty? - spytał Crocker. Po krótkim namyśle Matthew opowiedział mu, jak tuż przed śmiercią Karo Imogen poskarżyła się Sylwii, że ojczym „gapi" się na nią w

Przez oszklone drzwi widział Shey i Lawrence'a. Siedzieli w czytelni. Pochyleni nad niewielkim stolikiem, zaśmiewali się z czegoś. Lawrence był łysiejącym, brzuchatym mężczyzną pod pięćdziesiątkę. Shey wydawała się rozluźniona i pogodna. Z uśmiechem Sprawdź w życiu nie spał w zwyczajnym podwójnym łóżku. Dla niego odpowiedni był tylko rozmiar największy z możliwych. - Nic z tego - powiedziała spokojnie. - Wrócisz do hotelu i spędzisz noc w przestronnym i wygodnym apartamencie na ostatnim piętrze. Nie miała pewności, czy w tutejszym hotelu jest taki luksusowy apartament. Jeśli rzeczywiście go mają, to z pewnością książę go sobie zakłepał. - No dobrze - ciągnęła. - Rozerwałeś się, ale z twojego planu nici. Póki tu będziesz, Parker będzie się trzymać ode mnie jak najdalej. Dzwoń po swoją obstawę. Niech cię stąd odbiorą. Chyba że wolisz taksówkę. Jeśli tak, to zaraz ci zamówię.