Nawet Johna... zwłaszcza Johna.

– A, jasne – powiedział. – Pewnie chodzi tylko o domy położone przy Lakeshore Drive. – Może masz rację. Ale zadzwonię do nich jeszcze... – Urwała, zaskoczona nagłą myślą, i uniosła dłoń do ust. Steve Byrd. Nareszcie skojarzyła, gdzie go widziała. To właśnie on naprawiał ich telefon. Przypomniała sobie tamten ranek i fachowca w kombinezonie, który pojawił się w ich domu. Nie, przecież zupełnie nie przypominał Steve’a Byrda. Ciekawe, dlaczego w ogóle tak pomyślała? – Kate? Kate, nic ci nie jest? Zamrugała oczami, a potem wzięła głęboki oddech. – Przepraszam, Joe. Zrobiło mi się słabo. To pewnie od słońca. Skinął głową, a potem spojrzał na niebo. – Rzeczywiście mamy nietypową pogodę. Nie pamiętam tak suchego października. – Przeniósł wzrok na leżącą w cieniu Emmę. – Robi się coraz większa. I ładniejsza. – Dzięki. – Kate zerknęła na dziecko. Dziewczynka, jakby w odpowiedzi, zamachała rączkami i nóżkami. – Jest dla nas prawdziwą radością. – A tak swoją drogą, cieszę się, że wyjaśniła się w końcu ta sprawa z dziewczyną. http://www.oczyszczalnie-sciekow.biz.pl/media/ że przespała cały dzień. Jack najwyraźniej też. Oboje potrzebowali odpoczynku. Palcem dotknęła ciemnych kół pod jego oczami i głębokich bruzd między brwiami. Zbyt ciężko pracował, zbyt mało sypiał, miał za wiele obowiązków, choć prędzej by umarł, niż się do tego przyznał. Uśmiechnęła się smutno. 130 JEDNA DLA PIĘCIU Kochała go. Jack był w błędzie myśląc, że nie potrafi odróżnić pożądania od miłości. Kochała go całym sercem, całą duszą. Kochała go ponad życie. Jego synów też kochała. Wszystkich czterech. I tak bardzo chciała, żeby jej uwierzył. Jack zamrugał oczami i przyciągnął ją do siebie.

– Byłaś piękna – wydusiła z siebie Kate. Nagle nabrała podejrzeń co do charakteru związku Julianny i Powersa. – Wciąż jesteś piękna. – Nie – zaprzeczyła śpiewnie Julianna, jakby recytowała wyuczoną lekcję. – Mama jest piękna, a Julianna tylko ładna. Małe dziewczynki muszą o tym pamiętać. – Głos jej się załamał: – Mała dziewczynka Johna. Sprawdź – Głównie z nienawiści i uprzedzeń – odparła Marilyn, która aż poczerwieniała ze złości. – Mój Boże, myślałam, że jako homoseksualista będziesz to mógł lepiej zrozumieć. – No to powiedz mi, ilu znasz Azjatów, którzy... – No, już dosyć. – Kate weszła między zwaśnione strony. – Tak nie można. Mamy przecież gości. – Mnie to nie przeszkadza – wtrącił Peter, jeden ze stałych klientów, siedzący w loży najbliżej kontuaru. – Ta dyskusja wciąga mnie coraz bardziej. – Ja też bym chętnie posłuchała – dodała pisarka Joanie, która podeszła po następną kawę. – Jest potem o czym pomyśleć. – Nie, nie, Kate ma rację – zreflektował się Blake. – Ale zanim przejdziemy do mniej kontrowersyjnego tematu, spuentuję