fundamentalne zadanie, do którego każdy z nich został po-

- Przyjaciół czy sekretów? Lucien się uśmiechnął. - Właśnie. 8 Alexandra zastanawiała się, czy lord Kilcairn słyszał plotki. Jeśli nawet tak, nie raczył jej o tym poinformować. Stała za nim pełna napięcia, gdy kamerdyner anonsował gości przybywających na kolację u Hargrove'ów. Z trudem nad sobą panowała, choć nawet Rosę skorzystała z jej nauk i umiała w takiej sytuacji nie okazywać zdenerwowania ani zakłopotania. - Wszystko dobrze, Lex? - spytała szeptem podopieczna. Musiał ją zdradzać wyraz twarzy, skoro nawet zaabsorbowana sobą siedemnastolatka dostrzegła jej niepokój. - Tak, Rose. Jesteś gotowa? - Mais qui. - Mogliby pomyśleć o otwarciu okna - burknęła pani Delacroix, energicznie machając wachlarzem z kości słoniowej. - Zaraz się tu udusimy. - Najlepiej oszczędzać powietrze, nie mówiąc za dużo, ciociu Fiono - powiedział cicho Lucien. - Jak śmiesz! Alexandra cieszyła się w duchu, że hrabia poprzestaje na dogryzaniu ciotce. Sama nie http://www.olejek-arganowy.org.pl Wzdrygnął się na dźwięk suchego, odpychającego głosu, tyle w nim było wyniosłości, pogardy, lekceważenia. - Mam dla pani złą wiadomość. - A cóż by to mogło być? Kolejne morderstwo w hotelu? - Chodzi o pani matkę - powiedział spokojnie, acz nie bez wyraźnej niechęci, której nie próbował nawet ukrywać. - Miała... - Pan wybaczy - przerwała mu natychmiast. - Ktoś musiał wprowadzić pana w błąd. Ja nie mam matki. Umarła przed wielu laty, za granicą. Nie odłożył słuchawki. Przemógł się ze względu na Lily, na obietnicę, którą jej złożył. - Proszę sobie darować te bajeczki, pani St. Germaine. Wiem, kim pani jest. Osobiście uważam, że nie jest pani godna lizać butów Lily, ale obiecałem jej, więc dzwonię. Hope zaczęła się śmiać. - Tak pan uważa? Proszę, proszę, niech pan mówi dalej. - Lily miała zawał... stan jest ciężki. - Z trudem wypowiadał kolejne słowa. - Istnieje duże prawdopodobieństwo, że... nie przeżyje. Hope przez chwilę milczała, wreszcie zapytała zniecierpliwionym tonem: - W jakiej mierze ma mnie to dotyczyć? - Słyszała pani, co powiedziałem? Pani matka umiera.

Do pokoju wsunęła się Niania. Pan Fields przyjrzał się jej. Zawsze go intrygowała. W pokoju słychać było jedynie osobliwe, rytmiczne szura- 73 nie, które powstawało przy zetknięciu się kół napędu Sprawdź kund to zwykłe mrzonki — zaśmiał się wyraźnie podeks- cytowany. — Nauka idzie jednak stale do przodu. Tom Fields poczuł, że przenika go dziwny chłód i że zaczyna drętwieć. — Słuchaj no — odezwał się schrypniętym głosem. Schwycił sprzedawcę za klapy i przyciągnął do siebie. Blo- czek z formularzami zamówień poszybował daleko. Przera- żony sprzedawca głośno przełknął ślinę. — Posłuchaj, co ci powiem — cedził Tom przez zęby — budujecie coraz większe roboty — mam rację? Co roku nowe modele, 93 wyposażone w coraz lepszą broń. Wy i wszystkie inne fir-