46 JEDNA DLA PIĘCIU

poszukiwanie tego nieznanego nieuchwytnego celu w życiu, który da jej poczucie spełnienia. Opaliła się, to też niemal w ogóle nie musiała stosować makijażu. Umalowała tylko lekko usta i nałożyła trochę różu na policzki. Włosy upięła wysoko w węzeł, zostawiając jedynie parę luźnych kosmyków, a na koniec skropiła się odrobiną perfum. Było już po dziewiątej, gdy Theo delikatnie zapukał do jej drzwi. Otworzyła... i zaparło jej dech w piersi. W nienagannie skrojonym smokingu wydawał się jeszcze wyższy i bardziej postawny. Spoglądał na nią z błyskiem podziwu w czarnych oczach. Wydała mu się piękną czarodziejką z bajki. Brakowało jej tylko różdz˙ki w dłoni. Odchrząknął. – Bardzo ładna sukienka – rzekł sztywno. – Naprawdę? – spytała niewinnym tonem, a on z powagą skinął głową. Idąc do windy, minęli opiekunkę, pilnującą na tym piętrze dzieci, których rodzice byli chwilowo nieobecni. – Życzę państwu miłego wieczoru – powiedziała z uprzejmym uśmiechem. http://www.olejekkokosowy.net.pl/media/ powieki. Jak czterolatka ma sobie poradzić z czymś takim, jak śmierć, której nie rozumie? - Teraz tatuś jest z tobą. Szlochanie z wolna ustawało. Mała zarzuciła mu rączki na szyję. Richard zesztywniał. Zdawała się nie zauważać głębokich blizn, więc trochę się rozluźnił, ukołysał ją. Marzył, żeby ten moment trwał wiecznie. Tak bardzo chciał ją chronić, wejść za nią w jej sny i pokonać zagrażające jej potwory. Musi znaleźć sposób na zapewnienie Kelly poczucia bezpieczeństwa. Przycisnął wargi do czubka jej głowy i mówił cicho. Opowiadał jej o tym, jak się cieszy, że ona teraz jest tutaj, jak bardzo żałuje, że nie był wcześniej częścią jej życia. Dzieckiem

zdjęcie. Z jej piersi wyrwał się szloch. Płacz dziewczyny przypominał odgłosy, jakie wydaje śmiertelnie przerażone zwierzątko. Luke chwycił ją pod pachy, usiłując podnieść, ale wtedy nagle krzyknęła dziko i zaczęła kopać i machać na oślep rękami. Puścił ją zupełnie zaskoczony. Z okrzykiem wściekłości złapała lampę i rzuciła nią o ścianę. Sprawdź – Nie, nie zamierzam osiedlić się na stałe zagranicą – odparła natychmiast. – A przynajmniej jeszcze nie teraz. Przeczuwam, że moje przeznaczenie – cokolwiek to znaczy – zrealizuje się w Anglii. To zapewne nie brzmi zbyt śmiało ani ambitnie – dodała z uśmiechem. Zawahał się przez chwilę. – Jeszcze się sobie nie przedstawiliśmy. Nazywam się Theo Montague – powiedział i wyciągnął do niej rękę. – A ja jestem Lily Patterson – odrzekła i uścisnęła ją krótko. – A więc, Lily, opowiedz mi więcej o sobie. Wspomniałaś o ambicji. Czy jesteś ambitna? – Chyba tak – powiedziała powoli. – Ale, jak mówiłam, nie wiem, gdzie ulokować swoje ambicje. Czy mam nadal zajmować się