- No cóż, muszę jednak przyznać, że cieszę się

- Nie, ale... - Ale co? - Myślę, że on działa w rękawiczkach. Nie wiem, jakich. Do nurkowania, rybackich... Sam wiesz, że krawaciarz nie jest idiotą. - Jest jeszcze coś? - Tak. - Co? - Wczoraj wszyscy wybrali się na ryby. Kiedy dowiedziałem się, że Latham został zwolniony, popłynąłem do nich. Polowali z kuszami. Znalazłem 334 w wodzie Kelsey. Kiedy nurkowała, dwa harpuny przeleciały obok niej. Za blisko. - Kto strzelał? Znalazłeś tam Lathama? - Nie. Nie znalazłem nikogo. - No i co? - Wezwaliśmy straż przybrzeżną. Hector odchylił się na krześle. - Jesteś detektywem. Nie udało ci się ustalić, kto http://www.operacje-plastyczne.net.pl/media/ kajuty wirowały jej przed oczami, ale go kopnęła. Na chwilę rozluźnił uścisk. Wciągnęła powietrze. Rzucił się znów na nią. Trzymał oba końce krawata, zaciskał coraz mocniej. Musi walczyć, musi... Pociemniało jej w oczach. Światło znikało, uchodziło z niej życie. Coś wielkiego i mokrego zwaliło się na koję. Uścisk na szyi natychmiast zelżał. Znów zaczerpnęła powietrza, zakrztusiła się. Jakaś kotłowanina, tuż koło niej. Kaszląc, przycisnęła 361

nie miała temperatury, lecz Jeremy nie był pewien, czy tak naprawdę nie patrzył przy tym na jej szyję, podobnie jak wcześniej zrobiła to Jessica. - Siedzisz przy niej przez cały czas? - Właściwie tak. Przychodzą też jej rodzice, czasem wpada Nancy. Nie wiem, dlaczego, ale nigdy nie zostawiam jej samej. - Dlatego, że jesteś dobrym przyjacielem - rzekł cicho Bryan. Sprawdź rzymskie. Dzień powoli zmierzał ku końcowi, niedługo przyjdzie noc, a wraz z nią Czarcia Pełnia oraz zwołany przez wroga kolejny bal. Pierwszy dowiedział się Florenscu, natychmiast skontaktował się z Seanem, zaś Sean powiadomił Jessicę i Bryana, ponadto ostrzegł lokalną policję, że w okolicach ruin zamku MacDonnough mogą pojawić się poważne kłopoty. Oczywiście pomoc funkcjonariuszy nie była im potrzebna do rozprawienia się z Władcą, lecz do ratowania potencjalnych ofiar, które przybędą na imprezę, nieświadome śmiertelnego zagrożenia. Bryan odetchnął głęboko, wciągając w płuca czyste powietrze i rozejrzał się po raz ostatni, chłonąc pastelowe barwy wzgórz, pól i łąk. Już niedługo kolory się zmienią, wszystko zaleje krwawa poświata i znów będzie tak, jakby ta ziemia spływała krwią...