napastnik strzelił tylko raz w czoło. Ryzykował, że ofiara przeżyje i opowie, co się stało.

– A co z emailami? – naciskał Quincy. – Wiem, że można online odzyskać stare maile, nawet te, które się skasowało. – Ogólnie rzecz biorąc, tak. Ale ktoś ciężko się napracował nad ich zniknięciem, a potem trwale wykasował pliki tak, że są nie do odzyskania. Na koniec podłączył się do serwera Firewałl i zlikwidował wszystkie logi. Słowem cztery szkolne komputery są wymiecione do czysta. – Zabieram je – oświadczył po prostu Quincy. – Proszę bardzo – zgodziła się Rainie. – Chwileczkę – zaprotestował Sanders. – Mamy dobrych specjalistów... – FBI ma lepszych. – Do cholery, nasi technicy już zaczęli... – Więc tym szybciej eksperci FBI skończą, – To prawda Qumcy zwrócił się do detektywa, który wyglądał, jakby miał zaraz eksplodować. – Nawet jeśli jest tak, jak mówisz, te dane gdzieś ciągle jeszcze są. Kiedy kasuje się plik, komputer zwykle zaciera tylko informacje o jego położeniu na dysku, ale nie same dane. Więc o ile nasz przyjemniaczek nie wpadł na to, żeby skorzystać z przyjętego przez Departament Obrony programu, który zapisuje na danych zera, to zawartość komputerów jest do odzyskania. Musi się nam udać. Cokolwiek Danny i No Lava kombinowali w Internecie, ma to silny związek z wtorkową tragedią. Więc lepiej, żeby nasi eksperci wzięli sprawę w swoje ręce. Prędzej czy później dostaniemy odpowiedź. http://www.orto-optyk.pl/media/ – Jutro spotkanie z Wal-Mart – przypomniał Mitch. – Jeśli mamy ich przekonać, żeby zainwestowali w naszym mieście, musimy mieć gotowe wszystkie dane. – Właśnie nad tym pracuję. – Ile ci jeszcze zostało? Zawahała się. – Już kończę. – Tak naprawdę dzisiaj niczego nie tknęła. Tak naprawdę wczoraj w nocy miała kolejną wielką kłótnię z Shepem. Tak naprawdę zamierzała pracować nad raportami do późna, co pewnie doprowadzi do następnych awantur. Nie starczało jej już siły, żeby walczyć. Ale była katoliczką i nie mogła nic zmienić. Tak samo Shep. Więc nie przestawali się żreć. Becky całe dnie spędzała zamknięta w pokoju z armią pluszowych zwierzątek, którym zwierzała swoje tajemnice, a Danny coraz dłużej przesiadywał w szkolnej sali komputerowej, surfując po cyberprzestrzeni. Powiedział matce, że to na życzenie pani Avalon. Ale Sandy i Shep podejrzewali, iż ich syn po prostu nie chce

– Rainie... Kazałem Angelinie pokazać mi gablotę z bronią. Jednej sztuki brakuje. Nie podoba mi się to. – Klin klinem – wymamrotała Rainie. – Wracam do Bakersville, dobra? Nie ma tu dla mnie nic więcej do roboty, a poza tym czułbym się lepiej z powrotem w mieście. – Rób jak uważasz, Luke. Sprawdź wlepił wzrok w swoją dłoń. Teraz też nie drżała. Wytężył całą siłę woli. Nic. Danny, zimny jak kamień zabójca. Wrócił do łóżka. Rainie zaatakowała Charliego Kenyona jak furia piekielna. Już cztery razy przyłapała go na różnych przewinieniach, więc teraz nie miała już cienia cierpliwości. Namierzyła chłopaka pędzącego na małym motorze po wyboistej leśnej drodze, na terenach należących do Kenyonów. Włączyła syrenę i ruszyła za nim. Quincy wszystko uważnie obserwował. Nie oszołomił go pokaz ryku, migających świateł i wirujących obłoków kurzu, gdy Rainie zepchnęła Charliego na pobocze i z piskiem opon zatrzymała wóz. Wysiadła, znacząco opierając rękę na pałce, zatkniętej za ciężki policyjny pas. – Chwila odpoczynku, Charlie. – Ja pierdolę, pani władzo, jechałem za szybko? – Charlie wyglądał szałowo w czarnej