- Ale? - Ostatnio zawsze było jakieś „ale”.

niecierpliwić. Miała dość własnych trosk, żeby wysłuchiwać cudzych żalów. - To potworne. I mówi pani, że jej nie aresztowano? - Nie. Oczywiście natychmiast ją zwolniłam, ale to zbyt łagodna kara za taki czyn. - Bez wątpienia. Wypytuję panią tylko dlatego, że mój siostrzeniec zatrudnił nową guwernantkę dla mojej córki i... och, gdyby się okazało, że musimy odprawić biedną dziewczynę... - Proszę się nie martwić. Panna Gallant wybierała tylko bogate rodziny, żeby móc uwieść pana domu. Nareszcie. - Czy ja dobrze usłyszałam? Panna Gallant? - Tak. Alexandra Gallant... - O, nie! Tak nazywa się dama do towarzystwa mojej córki. Lady Welkins zrobiła przerażoną minę. - Niemożliwe! - To prawda! Mieszka w Balfour House od miesiąca. I... Och! - Fiona zasłoniła ręką usta, jakby powstrzymywała krzyk. Nowa przyjaciółka od serca chwyciła ją za ramię. - Co się stało? - Od razu przyszło mi do głowy, że panna Gallant może mieć jakieś plany wobec mojego siostrzeńca. Wtedy nie potraktowałam poważnie tej myśli, ale teraz... O, Boże! Sądzi http://www.ortopedawarszawa.info.pl - Tak? A dlaczego? Gloria stropiła się, zaczerwieniła. Hope udała, że niczego nie zauważyła. - Po prostu. - Rozejrzała się po pokoju. - Gdzie tata? - W hotelu. - Hope machnęła lekceważąco ręką. - Mamo! - Gloria otworzyła szeroko oczy. - Ty krwawisz! Rzeczywiście, strużka krwi spływała z nadgarstka, plamiąc mankiet białego szlafroka. - Co ci się stało? Hope z trudem przełknęła ślinę. - To... drobiazg. - Wyjęła chusteczkę z pudełka, starła krew i podniosła wzrok na córkę. - Pamiętasz, że w przyszłym tygodniu masz kilka spotkań? Idziesz, między innymi, na bankiet naszego klubu. - Pamiętam, mamo. - Karnawał już w pełni. Obawiam się, że będziesz musiała obywać się bez swojego zwykłego towarzystwa. Gloria pobladła.

Zrobił krok w kierunku Lily. - Nie, nie wszystko. - Zadarł wojowniczo brodę. – Co z twoją córką? Wiem, że masz córkę, widziałem jej zdjęcia. Ona też ma cię za trędowatą? Tym razem cios był naprawdę bolesny, celny. - Jesteś dobrym znawcą ludzkich charakterów - powiedziała w końcu łamiącym się głosem. - Tak, Todd, jestem, jak się domyśliłeś, dziwką. I jestem zupełnie sama. Nawet córka o mnie zapomniała. - Wciągnęła głęboko powietrze. - Wybacz. Wrócę teraz do swojego pokoju. Santos spoglądał za nią ze ściśniętym gardłem. Zranił ją z pełną świadomością. Dlatego że ją lubił i dlatego że bał się do niej przywiązać. Zranił ją, a przy okazji i siebie. Chciał ją zrazić, odstręczyć, uznał, że taki sposób będzie najlepszy. Sprawdź - A co ze mną? Mam tak wisieć? - Ciszej, jeśli łaska, panno Gallant. Pani Delacroix może panią usłyszeć. A wtedy znajdziemy się w wielkich tarapatach. Wyglądało na to, że wszyscy w Balfour House potracili rozum. - Już jesteś w wielkich tarapatach, Wimbole. Zmarszczył brwi. - Może powinienem się wytłumaczyć. - O, tak, proszę. Nigdzie mi się nie spieszy. Zaczęły jej drętwieć nogi. Znowu spróbowała przesunąć się choć o cal. - Pracuję u lorda Kilcairna od dziewięciu lat. W tym czasie byłem świadkiem różnych skandalicznych incydentów, ale milczałem. Widziałem również, że hrabia staje się coraz bardziej cyniczny i zatwardziały. - Obejrzał się przez ramię, nachylił i ściszył głos. - Nie wiem, czy pani zdaje sobie z tego sprawę, czy nie, panno Gallant, ale pani obecność wywarła