skacze i znika? Może Hayes mu na to odpowie.

ale miał dosyć walki z cieniami, uczucia, że jego umysł rozpada się na kawałki. Nie mógł siedzieć z założonymi rękami i pozwalać, by każdy kolejny ruch należał do przeciwnika, kimkolwiek on jest. – Na razie, buzia na kłódkę. Jeśli Jaskiel albo inni w wydziale uznają, że widzę duchy, bardzo trudno będzie ich przekonać, że mogę wracać. Montoya podrapał się w podbródek, odsunął krzesło i wstał. Światło załamało się w brylantowym kolczyku. Bentz dostrzegł cień zwątpienia w jego ciemnych oczach. – Nie wierzysz mi. – Ja? Nie wierzę? Skądże. To nie w moim stylu. – Uśmiechnął się ostro, po swojemu. – Ale sam powiedziałeś, że to dziwna sprawa. Jestem taki jak ty. Sam nie wiem, co o tym myśleć. Rozdział 4 Stempel pocztowy z południowej Kalifornii nie dawał Bentzowi spokoju, jadąc Bourbon Street, miał go wciąż przed oczami. Znalazł punkt ksero, zrobił kopie zdjęć i aktu zgonu, powiększając je i wyostrzając, by widzieć jak najwięcej, a potem przekazał oryginały Montoi. Był przekonany, że odnalazł go ktoś z przeszłości jego albo Jennifer. Ale kto? I dlaczego? I czemu igra z jego umysłem? Stanął na czerwonym świetle i wpadł w zadumę. Nad jego głową kłębiły się ciemne chmury, w nozdrza uderzał zapach rzeki Missisipi. http://www.ortopedawarszawa.net.pl – Cholera! – Zacisnął zęby. Kiedy dopadnie tego psychola, rozerwie go na strzępy. Ale ona żyje, pomyślał. To już coś! Z duszą na ramieniu potrząsnął kopertą, spodziewając się, że będzie w niej jeszcze liścik, ale nie. Tylko koszmarne zdjęcie. Ty to zrobiłeś, Bentz. Porwano ją jest uwięziona i być może torturowana tylko i wyłącznie przez ciebie, przez twoją obsesję, przez ściganie Jennifer. Wyrzuty sumienia nie dawały mu spokoju. – Co... Co to jest? – wykrztusiła Rebecca. – To moja żona – wydusił łamiącym się głosem. – O Boże... Tak mi przykro. – Nerwowo zwilżyła usta językiem, nie odrywając wzroku od fotografii. – Gdzie ona jest? Co się z nią dzieje? To żart, prawda? To taki głupi żart? – Spojrzała mu w oczy i już wiedziała. – O Matko Boska. – Zamrugała powiekami. Miała łzy w oczach.

wszedł do sieci. Szukał szpitala świętego Augustyna w Los Angeles i okolicach. Po raz pierwszy od przyjazdu do Kalifornii nabrał nadziei, że uda mu się złapać prześladowcę. Znalazł parafię w zachodniej części miasta, niedaleko ulicy Figueroa, szkołę w Culver City i wiele innych instytucji, ale ani szpitala, ani kliniki. Fakt, że szkoła jest w Culver City, a parafia na Figueroa nie dawał mu spokoju. W Culver City mieszkał z Jennifer, a na Figueroa, jeśli wierzyć Shanie McIntyre, spotykała się z Sprawdź – Może. Na początek trzeba sprawdzić odciski palców i DNA – może zostało coś na znaczku. Załatwisz mi kopię wyników. – Jasne. – Montoya spojrzał na dokument. – I niech sprawdzą czy przy zdjęciach majstrowano. Chyba mogą to stwierdzić, prawda? – Raczej tak. – Spojrzał na zdjęcia. – Niech w każdym razie spróbują. Jeden koleś z laboratorium, Ralph Lee, specjalizuje się w fotografii. – Świetnie. Najpierw zrobię kopie, potem dam ci oryginały. Niech je powiększy, wyostrzy, znajdzie szczegóły, które pozwolą określić miejsce i czas, gdy je zrobiono. Niech sprawdzi, czy da się odczytać adresy i numery rejestracyjne samochodów, zegary na budynkach, pozycję słońca, cokolwiek, co pozwoli określić czas i miejsce. Montoya zmarszczył brwi. – A co zrobisz z kopiami? – Jeszcze nie wiem. Ciągle się nad tym zastanawiam.