- Nie ode mnie. Nie powiem nikomu, Sinclairze.

Widać jednak skutecznie udało mu się rozgniewać i upokorzyć żonę. Będzie miał wielkie szczęście, jeśli w ogóle zdoła przekonać ją do powrotu. - Cholera! - zaklął pod nosem i ruszył w stronę domu. Kamerdyner i lokaje łypali na niego jeszcze bardziej nieprzyjaźnie niż wtedy, gdy wprowadził się do Grafton House. Już tęsknił za Victorią, marzył o tym, żeby wziąć ją w objęcia. Musiał szybko dokończyć sprawę, najlepiej zastrzelić Astina Hovartha. - Jakieś polecenia, milordzie? - zapytał Milo oficjalnym tonem. - Jadę do parlamentu, ale zamierzam wrócić na obiad. - Dobrze, milordzie. W Izbie Lordów zjawił się dokładnie dwadzieścia siedem minut później. Wchodząc chwiejnym krokiem do głównej sali, zauważył, że Kilcairn i Kingsfeld już są. Marleya oczywiście nie było. - Dzień dobry, panowie - wybełkotał i zataczając się, ruszył przejściem między ławami. http://www.osk-ekspress.pl/media/ nawet by się nie domyślił. Teraz nadszedł jej czas. I zamierza z tego skorzystać. - To jak to wyglądało? - Pierce siedział obok od dobrych dziesięciu minut i nie mógł już dłużej milczeć. Znalazł Amy w ogrodzie. Przyglądała się bawiącym się dzieciom. Z kilku starych prześcieradeł, sznurka i kartonów Benjamin i Jeremiah budowali sobie domek. Amy siedziała pod dębem i obserwowała ich z uśmiechem. - Ale z czym?

Amy mu się podoba, jednak będzie trzymać się od niej z daleka. Takie układy nie są dla niego. Już dawno to ustalił. - No to chodźmy! - Poderwała się z kanapy. - Zaraz coś ci przyrządzę. - Popatrzyła na dzieci. - A wam przyniosę prażonej kukurydzy i soku. Sprawdź Jack powoli pił wino. Wszystkie wina smakowały mu tak samo, czy były zrobione z jabłek, gruszek lub z winogron. – Może – powiedział. – Ale? – Sam nie wiem. – Niezamężna czterdziestolatka w biurze sprawia, że ludzie czują się nieswojo. Zawsze przypuszczają, że trochę jej odbija i że mieszka z dwudziestoma pięcioma kotami. – Sidney, to zupełnie archaiczny pogląd. Ona jednak tylko pomachała ręką. – Ale to prawda. Gdyby Barbara była mężatką, czułbyś się pochlebiony jej awansami. Nie siedziałbyś tu, zastanawiając się, co masz z tym zrobić. Uznałbyś ją za normalną, zdrową kobietę.