Bella nie sprawdziła, czy za nią poszedł. Pośpiesznie weszła do pałacu przez ogrodowe drzwi i od razu skierowała się ku schodom. Miała wrodzony dar bezszelestnego poruszania się, a jej obecność była tak dyskretna, że z łatwością potrafiła pozostawać niemal niezauważona. Z biegiem czasu udoskonaliła tę umiejętność i często ją wykorzystywała, zawsze z doskonałym skutkiem. Szła po schodach pewnie, nie oglądając się za siebie. Była zdania, że ten, kto musi sprawdzać, czy nie jest śledzony, już wpadł w tarapaty.

Uśmiechnął się leciutko, spłukując pianę z włosów swojej klientki. Wczoraj nie zobaczył się z Adamem, bo podobno się wyprowadził, ale Krystian nie miał powodów do smutku. Filip i ten jego nowy facet, Gracjan, okazali się naprawdę w porządku! Powiedzieli mu nawet, jak może rozkochać w sobie księcia. Będzie ciężko, bo ma go po prostu zignorować… Nie dzwonić do niego, nie wysyłać smsów, a jak się spotkają w Przystani, to nie ma NAWET na niego patrzeć! A przecież książę tak przyciągał jego wzrok… Był taki przystojny… Ale skoro to miało pomóc ich miłości, to musi spróbować! Może wreszcie mu się uda i Adam będzie tylko jego? Och, jak bardzo by chciał, żeby pomiędzy nimi wywiązało się coś takiego jak pomiędzy Filipem i Gracjanem! Wczoraj trochę ich obserwował i jeszcze bardziej utwierdził się w przekonaniu, że ta dwójka po prostu do siebie pasuje. - Dzisiaj podcinamy tylko końcówki i układamy? – zwrócił się do klientki. Była kobietą w podeszłym wieku o miłym wyrazie twarzy. Ze wszystkich swoich klientek ją lubił najbardziej. Jak sama stwierdziła, najważniejsze, że Krystian jest sobą i nikogo innego nie udaje. - Tak – uśmiechnęła się. Blondyn zawinął jej rudawe włosy w ręcznik, każąc wstać. – Jutro idę na urodziny przyjaciółki i trzeba jakoś wyglądać – usiadła na fotelu przed dużym lustrem. Krystian odpowiedział uśmiechem, podłączając prostownicę, aby się nagrzała. http://www.osp-opalenica.pl - Wasza Wysokość. - Ukłoniła się, spuszczając skromnie wzrok. - Miło mi, lady Isabell. - Podał jej rękę. Atrakcyjna, ale mało efektowna, podsumował. Osobiście gustował w mniej subtelnych damach. Sądząc po akcencie, Angielka. A on wolał Francuzki. Szczupła, schludna i elegancka. Tymczasem jego pociągały bardziej zmysłowe kobiety. - Witamy w Cordinie. - Dziękuję, Wasza Wysokość. Akcent miała rzeczywiście czysto brytyjski, ton głosu wyważony i spokojny. Spojrzała na niego przelotnie i wtedy zauważył jej intensywnie zielone, błyszczące oczy. - Usiądź, moja droga - poprosił książę Carlise i sięgnął po puste nakrycie. - Edwardzie? Bella dostrzegła niechęć, z jaką zerknął na dzbanek z herbatą. Mimo to usiadł i wziął od ojca filiżankę. - Matka lady Isabell jest naszą daleką krewną - mówił tymczasem książę. - Alice poznała Isabellę podczas niedawnej wizyty w Anglii i zaprosiła do nas w charakterze swojej damy dworu. Edward miał nadzieję, że nie będzie musiał jej zabawiać ani dotrzymywać towarzystwa. Była ładna, ale w skromnej szarej sukience ze stójką, zapiętej na ostatni guzik i kończącej się tuż za kolanem, wyglądała jak zakonnica. Mdły kolor nie dodawał życia jej bladej wyspiarskiej cerze. Gdyby nie piękne oczy, jej twarz nie wyróżniałaby się niczym szczególnym. Z włosami surowo ściągniętymi do tyłu przypominała wiktoriańską damę do towarzystwa albo guwernantkę. Była mdła. Co oczywiście nie zwalniało go od dobrych manier, więc uraczył ją jednym ze swych sympatycznych uśmiechów. - Mam nadzieję, że polubi pani nas, a my polubimy panią - rzekł przyjaźnie. Bella odwzajemniła uśmiech. Zastanowiło ją, czy Edward jest świadom swej męskiej urody, tak wspaniale podkreślonej przez prosty strój do konnej jazdy. - Jestem pewna, że mi się tu spodoba, Wasza Wysokość. Czuję się zaszczycona prośbą księżnej Alice, abym towarzyszyła jej podczas oczekiwań na narodziny drugiego dziecka. Dołożę starań, żeby umilić jej ten czas i służyć pomocą. Jeżeli zajdzie taka potrzeba.

- No, jeśli tylko nie będę zmuszony grać w jednej parze z jakimś przeklętym torysem... Parthenia roześmiała się i ponownie zwróciła do Michaiła: - Mam nadzieję, że wasza wysokość szybko podejmie decyzję. Mamy tylko trzydzieści dwa miejsca. - Dla trzydziestu dwóch najbogatszych Anglików - burknął Westland. - Regent też będzie grał. - Córka poklepała go po ramieniu. Sprawdź - Rozumiem... Ale nie jesteś już sama. Cokolwiek się zdarzy, razem stawimy temu czoło. I jeszcze coś. Nie będą spuszczał z ciebie oka, póki to wszystko się nie skończy. Znajdujesz się odtąd pod moją opieką. Zrozumiałaś? - Tak. - W porządku. Musimy się naradzić, jak z tego wybrnąć. - Michaił jest teraz w Londynie, ale z pewnością część jego Kozaków pozostała w wiosce albo nawet w samym Talbot Old Hall, na wypadek gdybym próbowała tam wrócić. - Nie wrócisz, dopóki nie będziesz całkiem bezpieczna. A przede wszystkim, czy jesteś pewna, że twoja posiadłość nie jest majoratem? - Nie, nie jest... - zaczęła. W tejże chwili skrzypnęły drzwi i wierni zaczęli się schodzić na nabożeństwo. - Można ją sprzedać. Gdyby tylko ktoś namówił do tego Michaiła... - Albo gdyby ją na przykład zastawił... - mruknął. - Do czego zmierzasz? Lecz Alec myślał już o czymś innym.