Nie ma w tym nic zadziwiającego.

jest w stanie to zrobić. – Nie – szepnęła. Z trudem trzymała się na nogach. – Błagam, nie. – Ależ tak. „Merry Annę” wypłynie w morze po raz ostatni. Z tobą pod pokładem. – Ponownie spojrzała w kamerę i mówiła do Bentza: – Zadbam, żeby łódź tonęła powoli. Kamera przez cały czas będzie rejestrowała twoją żonę, więc zobaczysz, jak klatka wypełnia się, powoli, ale stale. Najpierw będzie jej zimno, będzie drżała, przerażona myślą, że stąd nie ma ucieczki, ale desperacko będzie szukała wyjścia. Będziesz widział jej panikę i słyszał jej krzyki, zobaczysz ze szczegółami jej żałosne wysiłki, by zaczerpnąć jeszcze jeden haust powietrza. Będzie unosiła usta i nos nad wodę, aż w końcu wciągnie wodę w płuca i pogodzi się ze śmiercią. Zobaczysz przerażenie w jej oczach, Bentz, i będziesz wiedział, że jej los był w twoich rękach. – Nie! Błagam! – O1ivia wpadła panikę. Musi ją powstrzymać. – Nie możesz – mówiła bez namysłu. – Ja... jestem w ciąży. – Psychopatka nie zabije nienarodzonego dziecka. – Niemożliwe. – Wstrząsnęło nią to wyznanie. – Bentz jest bezpłodny. – Nie żartuję! Jestem w ciąży! To niewinna istota. Nie chcesz chyba jej śmierci? – Olivia z najwyższym trudem zachowywała spokój, nie dawała po sobie poznać, jak bardzo się boi. – Nie jesteś jak seryjni mordercy, prawda? Jesteś inna! – Usiłowała dotrzeć jakoś do morderczyni. – Dziecko? – Szeptała, jakby do siebie, z niedowierzaniem. – Bentza? Nie... Ale... – To prawda! – Może to coś da, może warto było odwołać się do jej pokręconego systemu wartości. – Przecież nie chcesz zabić niewinnego dziecka. http://www.osp-opalenica.pl/media/ Dokoła nich rozbrzmiewał gwar rozmów. Był to jej ulubiony lokal i często tu przychodzili. Bentz doszedł tu dziś bez laski. Poruszał się pewniej, swobodniej. Ale coś go dręczyło, coś, co przed nią ukrywał. Miała już dosyć czekania, aż się otworzy. Chyba nigdy do tego nie dojdzie. – No więc – zaczęła, odsunąwszy talerz i wytarłszy palce w plasterek cytryny i serwetkę. – Co się z tobą dzieje? – Jak to? – Nie rób tego, Rick. – Patrzyła mu prosto w oczy. – Oboje wiemy, że jest źle. Pewnie częściowo to efekt wypadku. Bóg jeden się, że sporo przeszedłeś, ale chodzi o coś więcej. – Wykorzystujesz wobec mnie swój dar? – zapytał i podniósł do ust piwo bezalkoholowe. – Chciałabym. – Starała się nie okazywać irytacji, ale znała go na tyle, by wiedzieć, że stosuje celowe uniki. – Odpychasz mnie. Uniósł brew.

Nieznajoma zabrała kartkę, na której napisała to, co Lorraine miała powiedzieć Bentzowi. Lorraine nadaremnie szukała w jej twarzy choćby cienia litości, najmniejszej rysy na lodowej skorupie. Ale kobieta z niewzruszoną miną dźgnęła ją lufą i kazała iść do przodu wąskim korytarzem do kuchni. Ciemnej. O Boże. Musi być jakiś sposób, by się uratować! Musi! Sprawdź No wiesz, nie wykluczam, że mu odbiło. Mało brakowało, a zginąłby od uderzenia pioruna. Przez pewien czas był w śpiączce. – A potem się ocknął i zobaczył martwą żonę – żachnął się Trinidad. – Super. – Albo mu odwala. – Hayes wypił łyk sake. Przyglądał się parze Azjatów. Usiedli niedaleko od nich. – Dał mi kopie aktu zgonu i fotografii, które mu przysłano. Oryginały sprawdzają teraz w laboratorium: odciski, DNA... – Więc nie będziesz dla niego nadstawiał karku, co? Nie możesz nic zrobić bez oryginałów, a nawet jeśli ci je da, moim zdaniem popełnisz błąd, angażując się w to. – Nie ma o czym mówić. Nie dał mi oryginałów. Ale wydawało mi się, że jesteś jego przyjacielem. Trinidad wzruszył ramionami. – Przyjaciel nie podsyca paranoi. – Pochyliwszy się nad stolikiem, zniżył głos: – Rick Bentz to bomba zegarowa. Po tym, jak zastrzelił dzieciaka Valdezów, prawie wybuchł, choć