zbudowany, ale teraz, gdy nagi stał przed nią, poczuła wzdłuŜ pleców dreszcz

Ponownie zrobił kilka kroków do przodu. Willow cofnęła się, ale natknęła się na krawędź łóżka. Nie mogła już dalej uciekać. Scott przesunął się bliżej i wziął ją w ramiona. - Jakie drugie skrzypce? - Drżała. Próbowała wyrwać się z jego uścisku, ale przytulał ją coraz mocniej. - Nie kocham Camryn, a ona nie kocha mnie. Ale powiedziała mi coś, w co sam długo nie chciałem uwierzyć. I to sprowadza nas do trzeciej kwestii. Wyrzucam cię z pracy, nie pracujesz już dłużej w Summerhill jako niania! - Zesztywniała, ale on mówił czule dalej: - Ponieważ to ty jesteś kobietą, którą kocham i-to z tobą chcę spędzić życie. Nie z nianią, lecz z żoną. Spojrzała na niego pytająco, nie wierząc w jego słowa. - Nic nie rozumiem. Dlaczego oświadczyłeś się Camryn, skoro... - Skoro jej nie kocham? - dokończył. - Na tym polegał mój genialny plan. Znam Camryn od dawna, jesteśmy dobrymi przyjaciółmi, lubimy te same rzeczy. Ona uwielbia dzieci, a one wprost ją ubóstwiają... - To dlaczego odmówiła? - Powiedziała, że początkowo rozumowała podobnie jak http://www.panelepodlogowe.net.pl Nie wolno mi jednak zapomnieć, co winnam uczynić, by mój Ojciec spoczywał w spokoju. Przysięgałam, Ŝe póki nie spełnię misji, jaką mam wykonać, nie oddam serca Ŝadnemu męŜczyźnie. Ale jest juŜ za późno. Gdy piszę te słowa, czuję Ŝar miłości, jakim promieniuje znajdujący się na moich piersiach wisiorek. Brad Webster odebrał mi serce, a ja miotam się między miłością a poczuciem obowiązku. ROZDZIAŁ PIERWSZY - Jesteś mi potrzebna, Alli. Alison Lind zaparło dech w piersi. Uniosła głowę znad pliku dokumentów i napotkała wzrok Marka Hartmana, sadząc zresztą, Ŝe musiała się chyba przesłyszeć. Serce jej drgnęło, bo jego oczy wyraŜały coś więcej niŜ słowa, jakie wypowiedział. Jego ciemna karnacja, regularne rysy twarzy, sposób bycia - wszystko to sprawiało, Ŝe, jak uznała, był bardzo sexy. Dobrze zbudowany, muskularny, wysoki, o

zakupie nowego wozu. Opadł na łóŜko, myśląc cały czas o sytuacji. Fatalnie. Była jego pracownicą. On zaś był tym, który dał jej zaliczkę na zakup samochodu. Jeśli komukolwiek zawdzięczała ten nabytek, to na pewno jemu, moŜna rzec przyjacielowi. Wielu szefów utrzymuje przyjacielskie stosunki ze swoją załogą. PołoŜył się rozmyślając, dlaczego przedtem nie przyszło mu to do głowy. Sprawdź Arabella za to rzuciła drugiej kuzynce zawzięte spojrzenie i nie zważając na to, że ta wyjęła właśnie mały modlitewnik i zatopiła się w lekturze, krzyknęła: - Co za okropnie bezduszne stwierdzenie! Adela zignorowała ją, udając że tego nie słyszy. Lady Helena i lady Fabian siedziały na kanapie i roz¬mawiały, a między nimi leżała suczka Muffin. - Heleno, cieszę się, że do mnie napisałaś. Nie wiem, dlaczego nie pomyślałam wcześniej o przywiezieniu dziew¬cząt. Chyba sądziłam, że Arabella jest dużo młodsza! Ale to szczęśliwe zrządzenie Opatrzności. Muszę ci powiedzieć, że miałam poważne obawy, jeśli idzie o Dianę. Nie lubię jej nigdzie zabierać, nie potrafi się znaleźć w towarzystwie, zazwyczaj milczy i tylko wpatruje się w podłogę z czerwoną twarzą. - Muszę cię ostrzec, Mario, Arabella bywa czasami trudna do opanowania i samowolna, ciężko ją kontrolować. - Tak, ale przynajmniej nie nabiera wody w usta! - Zaiste, jest raczej odwrotnie. - Wolałabym już mieć córkę nazbyt żywą, niż taką, która nie potrafi wydukać ani słowa - westchnęła lady Fabian. - Jestem pewna, że droga Arabella zajmie się Dianą i doda jej trochę pewności siebie. Cieszę się, że się poznały. a Lady Helena wspomniała ostatnią eskapadę bratanicy i zacisnęła dłonie. Miała nadzieję, że nie zajdzie nic, co zmieni zdanie lady Fabian. Kiedy Clemency kładła się wieczorem do łóżka, z zado¬woleniem przypomniała sobie wydarzenia minionego dnia. To, że udało się bez trudu rozlokować Fabianów, mogła zawdzięczać głównie sobie i sprawiło jej to wielką radość. Poza Adelą, wydają się bardzo miłymi ludźmi. Nie martwiło jej nawet krępujące zachowanie Gilesa, a lord Fabian okazał się prawdziwym dżentelmenem. Nie musi się obawiać, że któryś z nich zachowa się jak jej fikcyjny były pracodawca. Poza tym pokładała wielkie nadzieje w Dianie, wierzyła bowiem, że będzie miała pozytywny wpływ na Arabellę, która jako najmłodsze i najbardziej rozpieszczone dziecko wymaga innego niż dotąd traktowania. Gdy zajmie się Dianą, osobą potrzebującą jej opieki i czułości, sama zapewne zmieni się na lepsze. Z rzeczy bardziej praktycznych, znalazła zapasowy mate¬rac, o wiele wygodniejszy niż poprzedni. Wyciągnęła go spod jednego z łóżek i bez wahania przeniosła do swojego pokoju. Poprzedniej nocy przewracała się z boku na bok, nie mogąc zasnąć, i miała nadzieję, że teraz będzie lepiej.