- Jesli chodzi o ciebie, to mo¿e w koncu sobie

gdy Marla Cahill ze szpitala spokojnie wróciła do domu. Wiec mo¿e to wcale nie o nia chodziło. - Tyle tylko, ¿e Biggs jest czysty jak dziewica, pamietasz? Prawdziwy harcerzyk. - W przeciwienstwie do wszystkich członków rodziny Cahill. - Paterno rytmicznie ¿uł swoja stara gume. Do diabła, ta sprawa doprowadzi go do szalenstwa. - Chyba musimy poczekac i zobaczyc, co pani Cahill ma nam do powiedzenia. 316 Zdaniem Nicka, Conrad Amhurst własciwie był ju¿ jak martwy. Le¿ał płasko na plecach z mnóstwem tubek i rurek przymocowanych do jego ciała, nafaszerowany morfina, otepiały. Kiedy Marla zapukała w futryne drzwi jego prywatnego pokoju, zwrócił w jej strone oczy. - Tato? - powiedziała Marla, podchodzac do łó¿ka. Nick stanał za nia. Nie chciał zakłócac swoja obecnoscia sceny pojednania, jesli o to tu, do diabła, chodziło Fatalnie czuł sie w tym miejscu, mimo całego luksusu i widoku na zatoke. Nie lubił domów opieki, tak samo jak szpitali. W jednym rogu pokoju stała skórzana sofa. Po drugiej http://www.pizza-dobra.com.pl/media/ - Po wypadku Marla Cahill przeszła operacje plastyczna. Chirurg mógł troche zmienic jej twarz. Wiesz, wszyscy mogli sie spodziewac, ¿e po wypadku i operacji Marla Cahill bedzie wygladała troche inaczej ni¿ przedtem, zanim mercedes Pam przeleciał przez barierke i runał w dół zbocza. - Kim jest ta kobieta? - Paterno zamachał otwartym prawem jazdy. Janet tylko czekała na to pytanie, miała gotowa odpowiedz. - Zgodnie z rejestrem narodzin Kylie Paris przyszła na swiat kilka lat po Marli Cahill. Jest córka niejakiej Dolly Paris, która pracowała swego czasu jako kelnerka w meskim klubie, w którym Conrad Amhurst grywał w karty i w golfa. Nie była me¿atka, nie miała te¿ stałego chłopaka, a jednak zaszła w

Charles Biggs nie ¿yje. Z tymi słowami Janet Quinn wkroczyła do biura detektywa Paterno. Opadła na krzesło wcisniete miedzy okno i szafe na akta. - Cholera. - Te¿ tak uwa¿am. Rzuciła plik dokumentów na tonace w papierach biurko. Sprawdź - Nie, tato, nie byłam tu jeszcze. Nie moge mówic za Aleksa, ale... - Była tu, do diabła. Ty tu nie byłas - powiedział dr¿acym ze złosci głosem, gniew zaczerwienił jego twarz. - Jestes intruzem, niczym wiecej. Jak zawsze. Ty te¿. Nikt was tu nie prosił. - Wskazał na parapet, na którym stały zdjecia Marli, Aleksa i Cissy. Koło nich stał oprawiony w złocona ramke portret Jamesa zrobiony wkrótce po urodzeniu. - To jest Marla i jej rodzina. - Tak, tato, wiem, przyjechałam tu z Nickiem, bo on mógł mnie tu przywiezc i … - I pomyslałas sobie, ¿e poniewa¿ stoje ju¿ jedna noga w grobie, mo¿esz tu przyjsc i puszczac mi dym w oczy. - Patrzył