- Nie niszcz wszystkiego, proszę cię. Eva już nie ma nade mną władzy. Nie miała

już żadnego innego faceta. A Karol? Wiedział, że przyjaciel jest samotny… Może to stąd ta miłość do niego? - Myślałem o tym – kiwnął głową, zagryzając wargę. – Zająłbyś się tym? – spojrzał powoli na niego, a Krystian ochoczo potaknął. - Pewnie! Już ja ci wymyślę jakąś świetną fryzurę! - Dzięki – uśmiechnął się lekko, wstając i przenosząc się na kanapę, aby być trochę dalej od Krystiana. Z tamtej odległości czuł jego owocowy szampon i równie słodkie perfumy… Aż goręcej mu się od tego robiło. Ten zapach nie był ani trochę męski, ale i tak go podniecał. Bo należał do Krystiana. - Idę jutro do Przystani – powiedział nagle Krystian. - Mówiłeś. Wcielasz plan w życie? – zapytał Karol trochę ponuro. Pomimo szczerych chęci nie potrafił nadać głosowi innej barwy. Po prostu jakoś wolał nie myśleć o tym, że blondyn robi to wszystko dla jakiegoś buca, którego tak uwielbiał, a ten go i tak olewał… Krystian był bardzo naiwny. Jego sposób rozumowania był czasem godny ośmioletniego dziecka… dziewczynki. Był uparty i ciężko było przemówić mu do rozsądku, dlatego już nie próbował. Jak się sparzy, to może zmądrzeje? - Chodź ze mną! – poprosił Krystian, wbijając w przyjaciela błagające spojrzenie małych, szarych oczek mocno podkreślonych czarną kredką. – No nie daj się prosić! http://www.podloga-drewniana.edu.pl/media/ Karol uśmiechnął się jedynie sztucznie, potakując niechętnie. Krystian często zachowywał się jak dziecko. Dla niego świat był taki prosty… I to właśnie w nim kochał. Tą prostotę wyrażania uczuć. - Ja już chyba pójdę – powiedział, gdyż nie chciał słuchać wywodów na temat idealności księcia. Zresztą ciężko było słuchać czegoś takiego od osoby, którą kochał… A na dodatek ta osoba nic o tym nie wiedziała. Oczywiście dawno temu (jak jeszcze byli typowymi szczeniakami), wynikła sprawa jego zadurzenia się w Krystianie. Ale chłopak najwidoczniej to zignorował i już o tym zapomniał. A to naprawdę bolało bruneta. Wstał z krzesła, kierując się do drzwi. - Ej! Już? – podskoczył blondyn, zeskakując z łóżka. – Nie wypijesz ze mną piwa? Desperados! Mam w lodówce! – zachęcał, podchodząc do niego. Karol przełknął głośno ślinę.

oka w głowie, był jedynie kawałkiem szkła. Tak jak jej przedtem powiedział jubiler. - Becky... dobrze się czujesz? Powiedz coś. Jesteś zbyt spokojna. - Co za ironia losu - wzruszyła ramionami. - Ty chciałbyś być bogaty, a nie jesteś. Ja udawałam ladacznicę, żeby sobie zapewnić jadło i schronienie, a teraz znów Róża Indry okazała się szkiełkiem! - Jeszcze się wszystko odmieni. Nie zostawię cię. Sprawdź - Ależ, lordzie Alecu - odparła śmiertelnie poważnym tonem - jak najbardziej chciałabym się tam właśnie znaleźć... Spojrzał na nią zdumiony. - Tylko że, niestety, nie mogę tego zrobić, póki się nie upewnię, że naprawdę pragnie mnie pan poślubić. Jeśli tak, uznam za mój obowiązek... nie, za moją misję... sprawić, żeby zapomniał pan przy mnie o wszystkich innych kobietach. Alec odchrząknął tylko i mruknął: - Czyż ogród nie jest piękny o tej porze roku? I zaczęli rozmowę tym i owym, przerywaną tylko dalekimi skrzekami mew oraz lekkim łopotem pasiastego daszku. Wieczorem stanęli przed problemem, którego rozwiązanie usiłowali odkładać tak długo, jak tylko się da. Musieli wybrać sypialnie. Gdy byli już gotowi zdecydować się - bez wielkiego entuzjazmu - na dwa sąsiadujące ze sobą pokoje, rozmieszczone po dwóch stronach holu, odkryli nagle sypialnię z łóżkiem na lato.