- Có¿, bedzie ci przykro, jesli go nie poznasz - tłumaczył

427 - Nie uwierzysz - odparła i powtórzyła swoja rozmowe z portierem. Przekreciła klucz w zamku. Pchneła drzwi i nagle cofneła sie w czasie. Jedno spojrzenie w głab schludnego, dokładnie wysprzatanego mieszkania wystarczyło, by opadły ja setki wspomnien. Znieruchomiała, zaciskajac palce na gałce drzwi, serce waliło jej jak młotem, a wizje z przeszłosci z ka¿da sekunda nabierały barw i precyzji. Rozpoznała obita zielonym sztruksem kanape, która kupiła kiedys na wyprzeda¿y, na której le¿ał włochaty pled zrobiony na drutach przez jej matke - nie chuda jak osa Victorie Amhurst o skwaszonej twarzy, ale inna, cieplejsza kobiete, pachnaca tytoniem i perfumami z wyra¿a nutka wanilii. Dolly... miała na imie Dolly. - Mamo... - wyszeptała, wiedzac ju¿, ¿e kobieta, która ja wychowała, nie ¿yje. Nogi jej dr¿ały tak silnie, jakby za chwile miała upasc. Nie nazywa sie Marla. Tak jak podejrzewała. Nazywa sie Kylie Paris. A tamtej nocy, prowadzac mercedesa Pam, jechała do Monterey, aby odnalezc swoje dziecko. Dobry Bo¿e, http://www.pokryciadachowe.biz.pl/media/ - Mo¿emy ju¿ jechac do domu? - Tylko wypisze recepte - powiedział lekarz, wyciagajac bloczek. Zaczał cos szybko pisac. Oderwał górna kartke i wreczył ja Aleksowi. 242 - To powinno zniesc ból, ale mo¿e sie pani czuc troche słabo. - Zanotował cos w karcie i wsunał ja do segregatora. Segregatora z jej szpitalnymi dokumentami. Sa tam wszystkie informacje, jakich potrzebuje. Spora czesc tej ciagle rozsypanej układanki, jaka jest jej ¿ycie. - Moge zobaczyc? - spytała. - Co? - zapytał doktor Robertson. - Moje dokumenty.

zamkneły. Nick nacisnał guzik trzeciego pietra i stanał po drugiej stronie kabiny. Znowu byli sami. W małym, zdecydowanie zbyt intymnym pomieszczeniu. Marla starała sie nie myslec o tym, jak seksowny i meski jest brat jej me¿a. Nick był mocniej zbudowany ni¿ Alex i zapewne od niego silniejszy. Obnosił te swoja mine, która całemu swiatu mówiła Sprawdź wypadek budził w nim coraz wiecej watpliwosci. Poniewa¿ teraz nie ¿yły ju¿ dwie osoby, mógł przypisac wszystko fatalnym warunkom atmosferycznym, wiedział jednak, ¿e bedzie sie z tym zle czuł. Cos tu nie pasowało. Dostrzegł wyczekujace spojrzenie Janet. - Cos jeszcze? - Tak. Tu¿ po tym, jak serce Biggsa przestało bic, w szpitalu wybuchło małe zamieszanie. Jakis facet w skradzionym kitlu nadział sie na pielegniarke i zwiał. Pielegniarka zauwa¿yła plakietke z nazwiskiem na jego piersi i jest pewna, ¿e to nie był Carlos Santiago, internista, który akurat miał wolne. Uciekajac, me¿czyzna omal nie przewrócił kobiety w wózku pchanym przez pielegniarza.