do Nicka. Nie mogła mu przecie¿ powiedziec, ¿e ja pociaga, ¿e

prawie piecdziesiat lat i mielismy czwórke dzieci, wszystkie po slubie. Dziecko potrzebuje matki i ojca, ale przecie¿ pani sama o tym wie. Tak czy inaczej, współczuje z powodu tej straty. - Tak. Tak, oczywiscie, dziekuje panu - powiedziała, czujac, ¿e krew odpłyneła jej z twarzy. Portier wział ja za Kylie... Kylie była w cia¿y... o Bo¿e. Sciskajac w dłoni cenny klucz, wbiegła na schody, nie chcac czekac na rozklekotana winde. Na trzecim pietrze szybko podeszła do drzwi mieszkania 3-B, pod którymi czekał na nia Nick, trzymajac na rekach uspionego Jamesa. - Zobaczmy, na co cie stac, kiedy sie przyło¿ysz - powiedział z usmiechem. 427 - Nie uwierzysz - odparła i powtórzyła swoja rozmowe z portierem. Przekreciła klucz w zamku. Pchneła drzwi i nagle cofneła sie w czasie. Jedno spojrzenie w głab schludnego, dokładnie wysprzatanego mieszkania wystarczyło, by opadły ja setki wspomnien. Znieruchomiała, zaciskajac palce na gałce drzwi, serce waliło jej jak młotem, a wizje z przeszłosci z ka¿da http://www.poradniapsychologiczna.info.pl/media/ otwierałam Cahill House. - Nerwowo poprawiła szalik i wło¿yła reke do kieszeni liliowego ¿akietu, szukajac palcami kółka z kluczami. - Ale teraz nie moge ich znalezc. 374 - Zmienimy wszystkie zamki - oswiadczył Alex. - Zrób spis wszystkich swoich kluczy. Marla wpadła w panike. Musi działac szybko. Musi wejsc do gabinetu Aleksa przy pierwszej sposobnosci. - Ja te¿ bede potrzebowała zestawu kluczy - powiedziała, zmuszajac sie do spokojnego usmiechu. - Moje zgineły w wypadku. - Przy najbli¿szej okazji zapytam o nie Paterno - powiedział Alex. - Chocia¿ skoro zmieniamy zamki, i tak ci sie

swiecie, uczyła sie ¿eglowac na zatoce, chodziła na bale i zabawy, wydawała pieniadze w Pary¿u i Nowym Jorku, a Swieta Bo¿ego Narodzenia spedzała w Acapulco, na Bahamach lub w Aspen. Jezdziła swoim własnym BMW i studiowała w presti¿owym prywatnym college'u dla którego jej ojciec ufundował biblioteke. Sprawdź troche upiornym usmiechem przylepionym do twarzy przejechał cała droge ze szpitala, mijajac bujna zielen parku Golden Gate i bajkowe wiktorianskie kamieniczki Haight Ashbury, a¿ w koncu dotarł pod te fortece. Pod dom. Elektronicznie sterowana brama otworzyła sie z cichym szmerem i w miekkim swietle zmierzchu wielka posiadłosc zalsniła dziesiatkami okien. Stare rododendrony i azalie rosły wzdłu¿ kamiennych scie¿ek i schodów prowadzacych na próg wielkiego, ceglanego domu, który wydał sie Marli znajomy. - Pamietam to - wyszeptała ze łzami w oczach, czujac, ¿e zachowuje sie jak ostatnia idiotka. - Naprawde? - Alex usmiechnał sie szeroko, ale w jego