Przełknęła ślinę i odwróciła wzrok. Jej oczy skupiły się na obrazie Jezusa. Jeszcze raz zaciągnęła się dymem i odłożyła papierosa do popielniczki. - Jakiś czas potem mój ojciec wyszedł ze sklepu przez zaplecze i już nigdy nie wrócił. - Jej głos się załamał i zaczęła płakać. Shep nie mógł się powstrzymać. Objął ją ramieniem w geście pociechy. Zamierzał tylko ją tulić, aż dziewczyna się uspokoi, ale kiedy lekko uniosła podbródek i zaoferowała swoje słodkie, czerwone usta, pocałował ją, najpierw delikatnie, żeby pokazać, że mu na niej zależy, ale kiedy otworzyła się przed nim i gorliwie wepchnęła język między jego zęby, a jej piersi - o Chryste, te niewiarygodne piersi - wcisnęły się w niego, nie panował już nad sobą. Pachniała i smakowała niebiańsko. Dotknął językiem jej języka i zaczęli pieszczotliwy, roztańczony rytuał. Vianca cicho jęczała, obsypywała Shepa gorączkowym pocałunkami i nie powstrzymywała go, kiedy wyciągnął jej bluzkę z dżinsów i wodził palcami po jej żebrach i w górę. Westchnęła, gdy dotarł do stanika i przez chwilę myślał, że zostanie skarcony. Zamiast tego położyła małą dłoń na rozporku jego dżinsów i ścisnęła go. Do diabła, myślał, że skończy już w tym momencie. - A... a co z twoją matką? - wyjąkał, kiedy odsunęła zamek rozporka. - Śpi. 165 - Ale może się obudzić. - Cały płonął. Nigdy w życiu nie pragnął kobiety tak jak teraz, ale to było niebezpieczne. Starsza pani mogła w każdej chwili ich zaskoczyć. - Nie. Nie obudzi się. - Vianca podniosła głowę i wytrzymała jego spojrzenie. Zobaczył w jej oczach pożądanie i coś jeszcze: cień wyrachowania, który zniknął tak szybko, że Shep uznał, iż coś musiało mu się przywidzieć. - http://www.prooptyk.pl jego kurtki zaskrzypiała cicho, kiedy napiał ramiona. Krople deszczu spływały mu z włosów po szyi za kołnierz. Marla poda¿yła wzrokiem za jedna z nich. Nagle zaschło jej w ustach. - Pomyslałem sobie, ¿e masz prawo wiedziec - dodał. 169 - Ja... tak. Tak. - Opanowała sie szybko. - Oczywiscie, ¿e Cherise mo¿e do mnie przyjsc. Kiedy tylko zechce. - Chciałaby ci przeczytac kilka ustepów z Biblii. - Och. Có¿. - Chrzakneła i usmiechneła sie ironicznie. - Mo¿e Bóg chce mi cos powiedziec. Mo¿e powinnam przyjac jakas religie, czy cos w tym rodzaju. Nick parsknał smiechem. - Cherise i jej ma¿ beda uszczesliwieni, mogac cie
bedziesz w stanie naprawic. Ale jego dłonie i usta, jednoczesnie łagodne i stanowcze, odbierały jej wole. Przylgneła plecami do kafelków. Woda kaskadami spływała z włosów i ramion Nicka, kiedy pochylał sie nad Marla. Spojrzał na nia i ujał w dłonie jej piersi, całujac najpierw jeden ciemny, twardy sutek, a potem drugi. Marla Sprawdź zaniedbanymi zębami kupił papierosy i sześciopak piwa. Niewiele mówił, ale zwrócił się do kobiety per Vianca. Katrina starała się ukryć uśmiech. Lukratywny interes. Vianca Estevan, jedyna córka Ramóna Estevana. Miała błyszczące czarne włosy, wyraziste oczy, pełne wargi i piękne rysy twarzy. Flirtowała i żartowała z klientami, a 45 jednocześnie wydawała resztę i zerkała w lustro, żeby sprawdzić, czy ktoś nie kradnie towaru. A zatem gdzie była żona? Matka Vianki - jak ona się nazywała? Och, tak, Aloise. Żadnej starszej pani nie było widać na zapleczu, żadna też nie rozkładała produktów na pólkach. Pewnie była w miejscowym kościele katolickim albo ukrywała się w domu. Krążyły pogłoski, że u Aloise stwierdzono chorobę psychiczną - odkąd zamordowano jej męża, nie była już sobą. Ale Vianca to co innego. Energiczna i bystra, potrafiła chyba utrzymać rodzinny biznes, choć Katrina zupełnie, ale to zupełnie nie mogła zrozumieć, w jakim celu. Myślała intensywnie. Czy przypadkiem Vianca nie miała brata? Roberto, tak miał na imię! No, ale dlaczego nie było go w sklepie? Katrina przejrzała wydanie „Cosmopolitana” sprzed miesiąca, nasłuchując, o czym plotkują klienci sklepu. Połowa rozmów odbywała się w języku hiszpańskim i Katrina w duchu przeklinała swojego nauczyciela hiszpańskiego