- On nienawidzi różowego! Ostatnio mi powiedział, że wyglądam jak flaming. - Rose

Wsunął dłoń między framugę a jej lewą pierś. - Tutaj? - wyszeptał, pieszcząc ją przez cienki materiał. - Czy tutaj? Gwałtownie zaczerpnęła powietrza. - Lucienie! Przestań... Och! Pociągnął ją zdecydowanym ruchem i chwilę później znalazła się w jego ramionach. Nie zdołał jednak utrzymać równowagi i oboje spadli z krzesła. Gdy zarzuciła mu ręce na szyję, odszukał ustami jej usta. Uderzyli w ścianę, ale nawet tego nie zauważyli. Hrabia płonął z pożądania, odkąd wszedł do piwnicy i zobaczył guwernantkę uwięzioną w oknie. Teraz nie zamierzał dać jej czasu na odzyskanie zmysłów. - Lucienie - wyszeptała. Przynajmniej znowu mówiła mu po imieniu. Osunął się na podłogę, nie wypuszczając jej z objęć. Nagle wskoczyło na nich białe, futrzaste stworzenie i zaczęło ich lizać po twarzach. Alexandra parsknęła śmiechem. - Szekspirze, nie! W tym samym momencie drzwi piwnicy otworzyły się z hukiem. - Milordzie, kazał pan... - Wynocha! - ryknął Lucien. Thompkinson zniknął. - Dzięki Bogu, że nie jesteśmy en deshabille - wykrztusiła Alexandra. http://www.prooptyk.pl/media/ - Jestem taka... Czy myślisz... - Gloria zamilkła, łzy napłynęły jej do oczu. - Myślisz, że Santos mnie kocha? Muszę... muszę wiedzieć, czy dobrze robię... Pytanie Glorii, jej niepewność, uderzyły Liz jak obuchem. Wciągnęła głęboko powietrze. - Och, Glorio... jasne, że cię kocha. Jestem tego pewna. Kiedy widzę, jak na ciebie patrzy... myślę, że... Nie była w stanie wykrztusić więcej. Kiedy widziała, jak Santos patrzy na Glorię, serce kroiło się jej z zazdrości i z żalu nad sobą. Tak bardzo, tak rozpaczliwie chciała, żeby ktoś i na nią patrzył w podobny sposób. I tak strasznie się bała, że jej marzenie nigdy się nie spełni. Nigdy nie będzie prawdziwą księżniczką. Nigdy nie będzie miała swojego księcia. Książę należy do Glorii. - Kiedy widzę, jak Santos na ciebie patrzy - podjęła przerwany wątek - nie mam wątpliwości, co do ciebie czuje. Ten chłopak szaleje za tobą, Glorio. - Dlaczego więc nigdy mi tego nie powie? Gdybym wiedziała, że mnie kocha, potrafiłabym znieść wszystko, Liz. Nawet gniew mojej matki. Liz nie odpowiedziała, bo cóż mogła powiedzieć. Pożegnała się z Glorią i przemknęła szybko do sali balowej. ROZDZIAŁ DWUDZIESTY DZIEWIĄTY Hope wymknęła się ukradkiem, zostawiając za sobą rozbawiony, gwarny tłum. Serce biło jej gwałtownie, nierównym rytmem. Pod bogato wyszywaną suknią miała staroświecki czarny gorset, pończochy - i nic ponadto. Fiszbiny piły boleśnie, lecz była wdzięczna Bogu za ten ból. Zasługiwała na ból. Była słabą istotą. Słabą i zepsutą. Powinna dosięgnąć ją karząca ręka Pana. W głowie rozbrzmiewały jej wersety z Pisma, jakiś głos nawoływał, by się pohamowała, zawróciła.

Zacisnęła dłonie, więżąc jego palce. - Nie jest pan zaskoczony. - Byłbym zaskoczony, gdyby pani nic nie zrobiła. Ale nie aresztowano pani, więc skąd ta nagła obawa przed plotkami? Podniósł jej ręce do ust. Alexandrze zaparło dech, gdy poczuła delikatne muśnięcia na nadgarstkach. Puls zaczął galopować. Sprawdź - Earl... Z pewnością znał reputację panny Gallant. - Mój siostrzeniec jest bardzo uparty. Może uznał, że plotki są kłamliwe. Lady Welkins wstała. - Zapewniam panią, że nie są kłamliwe. Ta kobieta prześladowała lorda Welkinsa, a kiedy zdecydowanie odrzucił jej awanse, zepchnęła go ze schodów, a potem chyba udusiła. Lekarz stwierdził, że to serce, ale William był silny jak koń i miał zaledwie pięćdziesiąt lat. - Ale nikt nie zauważył, jak to się stało, prawda? Wdowa opadła z powrotem na sofę. - Nie. Widzi pani, jaka jest przebiegła. - Muszę natychmiast ostrzec Luciena! Lady Welkins chwyciła ją za ramię. - Jeśli pani to zrobi, ona znowu ucieknie. Musi pani ją obserwować. Albo jeszcze lepiej, niech mnie zobaczy. Wtedy się wystraszy i przyzna do wszystkiego.