Mieli do przejścia spory kawałek, ale i tak za mało, żeby Rainie

łagodne. - Panno Kimberly, nie zwróciła pani uwagi na to, że kryminologia nigdy nie zajmuje się sprawami kryminologów? - Jesteśmy chorzy, prawda? - Jesteśmy intelektualistami. Nasze pragnienie zrozumienia powodów, dla których dzieją się różne rzeczy, przewyższa wściekłość, którą one w nas wzbudzają. - Wściekłość jest czystsza - powiedziała z goryczą w głosie. - Ale wściekłość nie oznacza konstruktywnego podejścia do rzeczy. Proszę pomyśleć o tym inaczej. Policjanci dokonują aresztowań. Dzięki temu pomagają kontrolować świat przestępczy, tylko że ich interwencja następuje zawsze po fakcie. Kryminolodzy, socjolodzy, spece od behawioryzmu - oni wszyscy są myślicielami. Coś nas zaciekawia. Zaczynamy badania. Ostatecznie przedstawiamy portret psychologiczny, co pozwala zapobiegać kolejnym aktom okrucieństwa. - Kiedy dorastałam - powiedziała Kimberly - myślałam, że ojciec jest generałem, który walczy w jakimś innym kraju. Byłam z tego dumna. Nawet gdy moje uczucia zostały zranione lub gdy byłam zła, że nie przyszedł na mecz piłki nożnej albo na moje urodziny - byłam dumna. Doktor Andrews pochylił się i powiedział łagodnie: http://www.prostysms.pl/media/ się nie pojawiła, sam musi wziąć sprawy w swoje ręce. Otworzył płaską kopertę. – O cholera – zaklął trzydzieści sekund później. – O cholera! Po chwili w kącie pokoju zastukał policyjny faks. Nadeszły pierwsze doniesienia o strzałach. 33 Sobota, 20 maja, 19.51 Witaj, Richardzie. Rainie stała na werandzie w zapadającym zmierzchu. Było późno, dochodziła ósma. W drodze powrotnej z poprawczaka zatrzymała się, żeby przegryźć jakąś kanapkę i pomyśleć. Nie najadła się specjalnie, ale za to rozjaśniło jej się w głowie. Skąd mroczna postać mężczyzny na jej werandzie? Dlaczego jakiś nieznajomy opowiadał o jej matce w barze w Seaside? Skąd strzelba na jej sofie? Bo w którymś momencie zaczęło chodzić właśnie o nią.

się liczne krwawe odciski dłoni. Biegły one na całej niewielkiej długości tego ciasnego pomieszczenia, zupełnie jak w krwawej wersji malowania gąbką. Jezu! - pomyślała znów Rainie. - Myślimy, że zrobił to już po jej śmierci - powiedziała Rodman. - On nie mógł zostawić tych odcisków. Są za małe. - To nie są jego odciski. Sprawdź się tak, jakby ktoś cię obserwował? - Nie - odparła powoli. - Właściwie nie odczuwałam tego, odkąd tu przyjechaliśmy. - To dobrze. - Quincy znów zaczął oddychać. - Jesteś silna - dodał spokojnie. - Dobrze się trzymasz jak na osobę po takich przeżyciach. - Czy tobie się wydaje, że się rozklejasz? - zażądała odpowiedzi. - Czy przytłacza cię niepokój, czy podskakujesz na widok każdego cienia, czy masz ochotę strzelać do kelnerów? - Nie, ale wykonuję tego rodzaju pracę od ponad piętnastu lat. - Tato, czy to cię przeraża? - Co? - Dobre samopoczucie w obliczu tylu wypadków śmierci? Schylił się i pocałował ją w policzek.