Zlana potem, zapaliła latarkę i skierowała snop światła na ścianę niewielkiej recepcji, a potem na kalendarz i

¿e tam jest jej córka. A mo¿e pani Delacroix i twoja bratowa postanowiły zabawic sie w Thelme i Louise i po prostu jechały przed siebie. Mo¿e chciały dotrzec do Los Angeles albo do Meksyku. - Kolejny slepy zaułek - mruknał Nick. - Mo¿emy zawrócic. - Ale dlaczego były razem? 253 - Dobre pytanie - powiedział Walt. - Na pewno nie wybierały sie pograc w tenisa. O ile wiem, Pam nigdy nie nale¿ała do klubu Marli. Watpie nawet, czy miała rakiete, nie wspominajac o członkostwie klubu sportowego. Była typem mola ksia¿kowego, a nie sportsmenki. - Skad wiesz? - Rozmawiałem z jej byłym i kilkoma przyjaciółmi. Jedyny zwiazek, jaki moim zdaniem miała z twoja rodzina, to fakt, ¿e uczeszczała do Koscioła Swietej Trójcy w Sausalito. - Którego duchownym jest mał¿onek Cherise - dodał Nick, w zamysleniu mru¿ac oczy. - Zgadza sie. http://www.przedszkole17gda.com.pl/media/ - Tedy, do windy - przypomniał jej Alex, kiedy zaczeła bezradnie rozgladac sie po betonowym gara¿u. Patrzyła na kołpaki i narzedzia rozło¿one na stole w przyległym pomieszczeniu. Nigdy wczesniej tu nie była i to sprawiało jej udreke. Ale przecie¿ pamieta ten dom! Od razu go poznała! Nie ma sie czym martwic. - Chcesz od razu pójsc do swojej sypialni i poło¿yc sie spac? - spytał Alex. Marla potrzasneła głowa. - Przede wszystkim chce zobaczyc dziecko-rzekła, idac za nim do windy. - Mały na pewno spi.

Marli do głowy, ale nie mogła sobie przypomniec, gdzie i kiedy je słyszała. Teraz jednak była tak obolała i wykonczona, ¿e nic jej to nie obchodziło. 100 - Zostaje tu dzis na noc - powiedziała Eugenia. - Moge cos jeszcze dla ciebie zrobic? O, widze, ¿e sok ju¿ tu jest, Sprawdź Ciemne oczy ją rozpoznały, na twarzy pojawił się uśmiech radości. - Seńorita Shelby! - Lydia uśmiechała się od ucha do ucha. Jej niegdyś czarne włosy, starannie splecione i zwinięte w kok nisko na szyi, były teraz poprzetykane siwizną. Nieliczne, niesforne kosmyki okalały twarz, którą Shelby pamiętała z młodości. Z biegiem lat talia Lydii trochę się zaokrągliła, ale na twarzy nie było zmarszczek, a skóra o miedzianej karnacji z meksykańskimi akcentami i typowymi dla Indian wystającymi kośćmi policzkowymi wydawała się równie gładka jak kiedyś. - Dios! - Lydia uścisnęła tę, którą pomagała wychowywać. - Dlaczego nikogo nie zawiadomiłaś, że przyjeżdżasz do domu? - Zdecydowałam o tym nagle. - Objęła Lydię i do oczu napłynęły jej niechciane łzy. Czarna sukienka, biały kołnierzyk, biały fartuch i proste sandały... strój Lydii przez wszystkie te lata, kiedy Shelby tu nie było, w ogóle się nie zmienił. I wciąż pachniała wanilią, talkiem i papierosowym dymem. - Jak... jak to dobrze cię zobaczyć. - I ciebie też, nińa. - Lydia cmoknęła językiem. - Gdybym wiedziała, że przyjeżdżasz, ugotowałabym wszystkie twoje ulubione potrawy: szynkę i słodkie ziemniaki, a na deser ciasto z orzechami pękań. Jeszcze dzisiaj je zrobię.