spokój duszy jej ojca, zarzucając mu, że nie był w stanie

w mojej mocy. Uziemienie cię tutaj jak najbardziej mieści się w tym określeniu. Oczy Tannera błysnęły gniewnie. Bez sensu zmarnował cały dzień. Jaki powinien być jego następny ruch? Piorunując Shey wzrokiem, sięgnął po komórkę i zadzwonił do Emila. Kazał mu przyjechać do kawiarni. - Poddajesz się? - zapytała Shey. - Chciałabym powiedzieć, że będzie mi ciebie brakowało, ale nie umiem kłamać. - Naprawdę nigdy nie kłamiesz? - Nigdy. - Ja też nie. Ciekawe zatem, co powiesz, jeśli wyznam, że choć jesteś wyjątkowo irytującą dziewczyną, to przez cały dzień myślałem o tym, że jesteś bardzo atrakcyjna i chciałbym cię pocałować? Sam nie rozumiał, jak to się stało, że wypowiedział te słowa. Zupełnie nie mógł nad tym zapanować. Teraz czekał na reakcję Shey. Na pewno zaraz wybuchnie. Zaskoczyła go, bo tylko się roześmiała. - Coś ci powiem. Nie jesteś pierwszym facetem, którego http://www.psychoterapeuci-katolicy.pl/media/ że zdenerwuje ją tym stwierdzeniem. I nie zawiódł się. Popatrzyła na niego zjadliwie. - Jeśli mnie pamięć nie myli, zamierzałeś szukać Parker? Po to wyszliśmy z kawiarni. Czyżbyś zrezygnował? - w jej głosie zabrzmiała nutka nadziei. - Zamierzałem rozpocząć poważne poszukiwania, ale po męczącym dniu pod okiem despotycznej szefowej muszę chwilę odetchnąć i coś przegryźć - wyjaśnił Tanner. Shey miała rację, powinien wszystko rzucić i szukać Parker. Im szybciej się z nią rozmówi, tym lepiej. Przekona ją, że to małżeństwo ma rację bytu, że wszystko za tym przemawia. Powinien się ruszyć, ale jakoś nie mógł się przemóc. Sam nie wiedział, dlaczego. Może jutro pójdzie mu lepiej.

I pewnie tak by się stało, gdyby nagle nie zauważyła, że jeden róg wykładziny przy ścianie nie przylega tak mocno jak reszta. Gdyby Imogen dowiedziała się, co ona tu wyprawia... Nie wolno dopuszczać takiej myśli. Nawet gdyby to Mick ją nakrył, miałby wszelkie prawo wezwać policję, a cóż dopiero zawiadomić rodzinę... Zuzanna zadrżała. Była spocona, puls jej galopował... dlaczego? Sprawdź - Pomyślałam, że masz dość spraw do załatwiania w związku z Izabelą. I że może nie chcesz, aby ktoś się o tym dowiedział... - Słusznie postąpiła - poparł dziewczynę Mick, stając za jej plecami. Sylwia spojrzała na przybyłych, którzy wciąż stali na progu. - Proszę, niech państwo wejdą. Kiedy całą grupą przechodzili do salonu, z góry zeszła Chloe. Sylwia instynktownie kazała jej wracać i zostać z Imogen, dopóki nie otrzyma innego polecenia. Dziewczynka - może pod wpływem strachu, a może dlatego, że cała ta scena kojarzyła się jej z dniem śmierci matki - usłuchała bez dyskusji. Sylwia zamknęła Kahlego w kuchni, po czym zebrawszy wszystkie siły, poszła do zebranych w salonie. Przedstawiła oficerom Micka, opowiedziała o niedawnej tragedii, tamci złożyli mu wyrazy