skałach po drugiej stronie.

127 przytłoczona jego obecnością, choć mężczyzna nie robił nic, tylko siedział. - Czemu dzwoniłeś? - spytała wreszcie, nie doczekawszy się zagajenia rozmowy - Pavona nie ma w jego stałej okolicy Zaszył się gdzieś. Milla znów poczuła gorzki ból rozczarowania. Zacisnęła dłonie na kierownicy. - Już zdążyłeś się tego dowiedzieć? - Tak. Ale nie martw się, w końcu wypłynie. Wspominałaś komuś o mnie? Diaz patrzył w boczne lusterko, obserwując samochody jadące za nimi. Nie robił tego ostentacyjnie, ale Milla zauważyła, że nieustannie się pilnuje i nie pozwala ani na chwilę rozluźnienia. Nawet tutaj. - Nie i prosiłam Joann, by też nikomu nie mówiła. - Ufasz jej? - Bardziej niż większości ludzi. Chwilę po wymówieniu tych słów Milla uświadomiła sobie, że chciała powiedzieć „absolutnie", ale Diaz nie wierzył w coś takiego. http://www.psychoterapeuci.net.pl/media/ jest gdzieś w pobliżu, powinien usłyszeć ich wołanie. Nagle wpadł jej do głowy pomysł i sięgnęła po walkie-talkie. - Tu Milla. Jakie jest pełne imię i nazwisko Maksa? Po dłuższej chwili radio zaskrzeczało: - Max Rodriguez Galarza. Włożyła krótkofalówkę z powrotem do kieszeni, oparła ręce na biodrach, wzięła głęboki oddech i przypomniała sobie własną matkę. - Maksie Rodriguezie Galarzo! - zawołała najsurowszym głosem, na jaki było ją stać. - Proszę natychmiast stamtąd wyjść! - Ma... Mama? Mama! Głos był cichy, ale wyraźny Millę przeszedł dreszcz: taktyka zadziałała! Z ulgą odwróciła się do Diaza, uśmiechnięta szeroko. - Mamy go! - pisnęła radośnie, po czym zawołała: - Max! Gdzie

mogła odciąć i zawiązać bandaża. Diaz dobył z buta naprawdę paskudny nóż, odciął gazę, potem rozerwał koniec na dwie długie wstęgi, którymi obwiązał jej dłoń, kończąc opatrunek solidnym węzłem. - Dzięki - powiedziała Milla, rozglądając się wokół. - Widziałeś ślady kojotów? Sprawdź dłonią po twarzy - Możemy zaczekać - powiedziała zaniepokojona. - Nie musimy się spieszyć. Skoro przemyślałeś sprawę jeszcze raz i... - Nie, nie o to chodzi - spojrzał na nią smutno. - Ja... Po prostu nie spałem z kobietą od dwóch czy trzech lat i... - Dwa, trzy lata? - powtórzyła Milla, kręcąc głową. - Ech, to nic. Ja mam jeszcze lepszy wynik. Nie jestem raczej typem napalonej mamuśki. - Chciałbym dać ci prawdziwą radość, ale obawiam się, że będzie to u mnie trwało dość krótko. Pewnie będę... niecierpliwy - Ja też - odpowiedziała szczerze. Od ostatniego pocałunku już drżała w oczekiwaniu. - Ale potem będzie jeszcze cała noc - brnął wytrwale Diaz.