żadnych wątpliwości. Jej kwalifikacje były zbliżone do umiejętności

Od powrotu z wakacji Theo był bardzo zapracowany. Wcześnie rano wychodził do szpitala, a ponadto spędzał wiele godzin w swoim domowym gabinecie na piętrze, przygotowując wykłady. Lily zdawała sobie sprawę, że musiał nadrobić zaległości w pracy. To też gdy w końcu późną porą schodził na kolację, stawiała przed nim talerz i znikała, żeby nie zawracać mu głowy. Dzisiejszego wieczoru, gdy go mijała, chwycił ją za ramię. – Unikasz mnie? – zapytał niby żartem. – Kiedy wchodzę, ty od razu opuszczasz kuchnię. Zerknęła na niego przelotnie. – Skądże, wcale cię nie unikam. Pomyślałam po prostu, że... że potrzebujesz trochę czasu dla siebie i nie chcesz marnować go na bezsensowne pogaduszki. – Nasze rozmowy raczej nie bywają bezsensowne – zauważył. – Zostań, jeśli możesz, i porozmawiajmy. Lily usłuchała. Zaparzyła sobie herbatę i usiadła naprzeciw niego, gdy zabrał się do jedzenia. – Rzadko ostatnio widuję dzieciaki – rzekł z żalem. Popatrzył na nią i sięgnął po kieliszek wina. – Czy grzecznie się zachowują? http://www.psychoterapiamikolow.pl było w kolorach burgunda, gołębiej szarości i bieli. Przy ścianie obok drzwi stało barokowe biurko, a na nim komputer. Kilka delikatnych mebelków ustawiono przy kominku. Pod trzema mansardowymi oknami stała ława z tapicerskim siedziskiem, bardzo efektowna dzięki haftowanym poduszkom. Po lewej stronie pokoju było wejście do ogromnej garderoby oraz łazienki, dzięki Bogu nowoczesnej, z największą wanną, jaką Laura kiedykolwiek widziała. Rzuciła walizeczkę i torebkę na łóżko, przeszła przez hol i weszła do pokoju Kelly. Stanęła znowu jak wmurowana. A niech to! Najwyraźniej dla Richarda Blackthorne'a pieniądze nie stanowiły problemu. Pokój był jak ze snu, jak różowo-zielone marzenie. Był tu wiktoriański domek dla lalek, mnóstwo nowych zabawek oraz ustawione

nie chce, żeby na niego patrzeć, skoro ma się już dobrze. Laura chciała odłożyć spotkanie córki i ojca do czasu, aż Kelly się zadomowi i poczuje pewnie. - Chcesz zobaczyć swój nowy dom? - Kelly kiwnęła głową, żując brzeg sweterka. Laura obciągnęła go. - Musisz mówić głośno, bo nic nie słyszę. Sprawdź która została na zawsze zbrukana. Zamknął oczy, przypominając sobie, jak zobaczył ją po raz pierwszy. Wprost promieniała niewinnością i dobrocią. Poczuł wtedy, że jego serce topnieje. Podniósł dłonie do oczu, zdziwiony tym, że drżą. Jak mógł się tak pomylić? Opuścił ręce na kolana. A teraz jak trudno mu się z tym wszystkim pożegnać. Obok przeszła matka z córką. Dziewczynka była mniej więcej w wieku Julianny, kiedy spotkał ją po raz pierwszy. Gdy minęły go, roześmiane dziecko obejrzało się zalotnie za siebie. Już kokietka, pomyślał niechętnie. Patrzył za nią bez większych emocji. Nie było w niej tego światła, co w Juliannie. Tego duchowego piękna, które czyniło ją wyjątkową i niepowtarzalną.