się nakręcić wszystko za pierwszym podejściem.

gładko, niemal bezszelestnie. - A cóż by to mogło być? - spytał z uśmiechem. Shipley zdążyła już zlecić Ally King przepuszczenie za-równo Allbeury'ego, jak Novaka przez system HOLMES*, ale obaj okazali się czyści. Pierwszy był człowiekiem sukcesu, renomowanym specjalistą w swojej dziedzinie, drugi - niezbyt wybitnym detektywem, ale na żadnym nie ciążyły ani wyroki, ani nawet pobyt w areszcie. Mike Novak wydał się Shipley po namyśle facetem, jakim powinien być każdy prywatny detektyw - otwartym jak książka. Przez dwa lata służył w miejskiej policji, gdzie miał nieskazitelną opinię, chociaż z adnotacją, że mimo zapału i niewątpliwej inteligencji odznacza się nadwrażliwością i nadmiernym krytycyzmem wobec biurokracji. Zgadzało się to z wrażeniem, jakie wywarł na Shipley podczas pierwszego spotkania: szczery, chętny do pomocy, przygnębiony morderstwem Lynne Bolsover, szczęśliwy w małżeństwie z Clare. http://www.psychoterapiamikolow.pl/media/ Przykładowe zadanie 2. Podopiecznego, u którego proces chorobowy trwa długo, z ujawniającymi się zmianami w funkcjonowaniu narządów i układów, w konsekwencji których prawidłowe funkcjonowanie człowieka zostaje zaburzone, zaliczamy do kategorii podopiecznych A. niepełnosprawnych ruchowo. B. upośledzonych umysłowo. C. chorych umierających. D. przewlekle chorych. 1.3. Rozpoznawać warunki życia, problemy i potrzeby podopiecznych, czyli: • rozpoznawać warunki życia podopiecznych, np.: sytuację mieszkaniową, sytuację materialną, • rozpoznawać problemy podopiecznych, np.: zdrowotne, rodzinne,

− logikę układu przedstawianych treści, − poprawność terminologiczną i merytoryczną, właściwą dla zawodu, − formę i sposób przedstawienia treści w projekcie. Załączniki – 36 – 4. ZAŁĄCZNIKI Sprawdź - Szkoda, że nie znaleźliśmy czasu na przeprowadzenie z nimi wstępnej rozmowy lub złapać jednego rozbójnika w celu przesłuchania. To nawet jakoś nieuprzejmie z ich strony - nie wtajemniczyć nas w swoje zbrodnicze plany. Mogli chociażby przedstawić się, byśmy my nie gubili się w domysłach, komu stanęliśmy w gardle! - Przeszukajmy ich - zaproponowałam. - Dobra idea. Spóźniona, lecz zdrowa. Orsana, idziesz z nami? Wytrzymasz? - Spróbuję - westchnęła najemniczka, zakorkowując, lecz nie oddając mi manierki. -- Lecz niczego nie obiecuje! Skradając się, przedostaliśmy się na polanę z innej strony – dlatego, że, nagle opuszczony przez nas rozbójnik mógł zawołać na pomoc kumpli, którzy czekaliby schowani w zasadzce. Na nas istotnie czekała niespodzianka, ale zupełnie innego rodzaju. Nad trupami, wijąc się i kołysząc, wisiał ciemny cień - niby zwarte, niby dym, a składające się z ciemnych kropek. Nie ruszając się z miejsca, ono rozrastało się i uszczelniało, otoczone mocnym pierścieniem. Pierwszym domyślił się bystrooki Rolar: - Muchy... Chmary much! Wszystko natychmiast wróciło na swoje miejsce jak odzyskaliśmy wzrok. Wampir miał rację, muchy zlatywały się do trupów ze wszystkich stron. Co tak przyciągało w naszych ofiarach, stało się jasne z pierwszym porywem wiatru. Jak na komendę ścisnęliśmy nosy i zdezorientowani wymieniliśmy spojrzenia, razem z niedyspozycją Orsany. - Nie mam już ochoty ich przeszukiwać - mówiłam przez nos. - A kto zarzekał się: “Czyste ciało! Zdrowa krew”?! - gniewnie zasyczała najemniczka. -- Też mi, wampir. Jeszcze chcesz ciepłej pieczeni?! Na Rolara żal było patrzeć. Jego pozieleniała facjata doskonale służyła szpiegowskim celom, zlewając się z listowiem. - O, duchu leśny... - wyjęczał. -- Ja jego spróbowałem! Spróbowałem tej świni!