sie do niego odrobine drwiaco - mam troche obowiazków.

Po drugiej stronie wyczuwał wahanie. - Halo? Żadnej odpowiedzi, tylko dźwięk muzyki w tle. - Czy mnie słychać? Nic. Był środek dnia, lecz Nevada czuł się tak, jakby miał do czynienia z czymś bardzo mrocznym. - Kto tam? - zapytał z większą stanowczością i usłyszał szczęk odkładanej słuchawki. Przez chwilę patrzył na swoją słuchawkę. Może to była pomyłka, ktoś wykręcił niewłaściwy numer. Może on wyciągał pochopne wnioski - ostatecznie pomyłki telefoniczne to najzwyklejsza rzecz pod słońcem. Mimo wszystko nie opuszczało go nieokreślone uczucie niepokoju. Zdjął klucz z haczyka w pobliżu drzwi i wyszedł z domu na bezlitosny żar prażącego słońca. Przymknął powieki i poczuł ból w zranionym przed dziesięciu laty oku. Okaleczył go Ross McCallum. Ciekawe, że przypomniał sobie o tym właśnie dzisiaj. Teczki nie zawierały zbyt wiele informacji o sposobie, w jaki rozumował sędzia. Shelby czytała każdą z nich bardzo uważnie w nadziei, że pomogą jej w poszukiwaniach, ale dowiedziała się tylko, jak nazywali się rodzice Nevady, i że Nevada był ubogim studentem, który świetnie radził sobie w wojsku. Jako młokos, nieraz popełniał wykroczenia - wszystkie były udokumentowane i opatrzone wycinkami z gazet na temat jego odejścia z Biura Szeryfa. Shelby nie pamiętała dokładnie tamtych okoliczności, ale musiały one mieć związek z aresztowaniem i skazaniem Rossa McCalluma. Przeprowadzono śledztwo ze względu na kradzież wozu i konflikt między Nevada a Rossem. Wprawdzie nie postawiono Nevadzie żadnych zarzutów, ale i tak oficjalnie zrezygnował z pełnienia służby, a ponadto istniały mocne poszlaki, że go do tego zmuszono. Czy przypadkiem jej ojciec nie powiedział, że http://www.pucharkamikadze.pl/media/ juz dzis przywioze Toma do nas. Marla, Nick, to jest Tom Zayer. Pielegniarz Marli. - My sie przypadkiem nie znamy? - spytał Nick, spogladajac uwa¿nie na pielegniarza. - Nie spotkalismy sie ju¿ gdzies? - Mo¿liwe - odparł Tom. - Znam wiele osób. Pracowałem w Bayside i w Cahill House. Nick zmarszczył brwi. - Mam wra¿enie, ¿e ju¿ sie widzielismy. Tom wzruszył ramionami. - Swiat jest mały. - W szpitalu. Jestem pewny, ¿e spotkalismy sie tam własnie.

Spojrzenia, które rzucano w ich kierunku, świadczyły o niemałym, wręcz nadmiernym zainteresowaniu. Karina wyczuła zmianę nastroju w barze, jak gdyby powietrze się naelektryzowało. - Co dla państwa? - zapytała Lucy; podeszła w momencie, gdy Katrina położyła torebkę na ławie obok siebie. - Dla mnie to co zwykle - powiedział Ross. - Tylko coca-colę. - Katrina nie chciała pić alkoholu. - Już się robi. - Lucy zniknęła. Sprawdź Charlesa Biggsa. Bedzie musiała porozmawiac tak¿e z nimi. Tak, to postanowione. Ju¿ jutro wezmie byka za rogi i znowu zacznie samodzielnie stanowic o swoim ¿yciu - sprawdzi sama, do czego jest zdolna Marla Cahill. A Nick? Chcesz dowiedziec sie wiecej o swoim zwiazku z Nickiem? - Na pewno - stwierdziła, poprawiajac poduszke. Nie zazna spokoju, dopóki nie pozna prawdy. Siegajac do wyłacznika lampy, Marla jeszcze raz rozejrzała sie po pokoju. Du¿y, elegancki, ale ciagle jeszcze obcy, nie pasował do niej. Czuła sie w nim jak nastolatka wkładajaca piekna, droga suknie o dwa numery za du¿a i nale¿aca do kogos innego... Obraz, który nagle stanał jej przed oczami, był wyrazny. Jasny.