Monty, z rewolwerem w dłoni padł na wznak, zamykajac

Mimo że się opierała, wziął ją w ramiona i mocno przytulił, i nawet nie drgnął, kiedy zaszlochała pierwszy raz. Łzy płynęły jej z oczu strumieniami, szarpała włosy na jego klatce piersiowej, próbując zapanować nad gwałtownymi emocjami. - Och, na miłość boską! - pociągnęła nosem. - Nie miałam zamiaru rozklejać się jak jakieś żałosne, słabe babsko. A niech to, Nevada, dlaczego tak się zawsze dzieje? - Nie wiem. - Objął ją mocniej i wybuchnął śmiechem. - Ale uwierz mi, Shelby, nigdy nie pomyślałbym o tobie jak o żałosnym, słabym babsku. - Dobrze. - Wytarła nos wierzchem dłoni i potrząsnęła głową, żeby oprzytomnieć. Zapadł już zmrok, a w oddali zabrzmiało wycie kojota. - Ale jeśli urządzę więcej takich przedstawień, będziesz musiał zmienić zdanie. - Wątpię. - Oplótł ją ramionami i odchylił się do tyłu, żeby spojrzeć jej w oczy. - Ale martwię się McCallumem. - Nie powinieneś. - Shelby... - Nic mi się nie stanie - zapewniła. Nie chciała dać się zastraszyć. Pocałowała go w policzek. - Byłby głupcem, gdyby znowu czegoś ze mną próbował. - No, tak, z tego, co wiem, nie dostał ostatnio żadnych nagród za inteligencję, a poza tym nie mówimy o człowieku zachowującym się racjonalnie. - Będę ostrożna. - Wyrwała się z jego objęć i wzięła do ręki lejce konia. Przestał się uśmiechać. - Wiesz, nie musisz być ostra. - Oczywiście, że wiem, Nevada. - Wskoczyła na siodło i patrzyła na niego przeciągle. - Oboje to wiemy. http://www.recepty.info.pl/media/ Alex przygladał sie grupie me¿czyzn grajacych w rzutki po drugiej stronie baru. - Marla była z nia blisko? - Tak blisko, jak to w jej przypadku mo¿liwe. - Alex poruszył szklanka. Kostki lodu zalsniły w słabym swietle. - Nigdy nie miała wielu przyjaciół. Nick nie ukrywał zdumienia. - Dostała mnóstwo kart z ¿yczeniami i kwiatów. - To jasne. Mamy szerokie znajomosci. - Alex poprawił krawat. Nick zastanawiał sie, czy jego brat kiedykolwiek bywa w słabszej formie. Ambitny a¿ do przesady, Alex zawsze był klasycznym przypadkiem osobowosci typu A. Poszedł w slady

potem... - Zamkneła oczy, przera¿ona wspomnieniem tamtej chwili. - Jezu, Marla, nie musisz byc taka cholernie silna. To naturalne, ¿e reagujesz w ten sposób. - Znowu przyciagnał ja do siebie. Czuła jego oddech na swoich włosach. - Nie moge... to straszne... Sprawdź Sto patyków. A to tylko poczatek. Poza tym, zasłu¿yła sobie na to... okazja spadła mu jak z nieba. Głosny warkot silnika odbijał sie echem wsród debów i sekwoi. Pote¿na cie¿arówka zje¿d¿ała w dół stromej drogi. Z przeciwnej strony mercedes - jesli informacja była prawdziwa -wcia¿ wspinał sie pod góre. A kobieta za kierownica, nie miała pojecia, ¿e zaraz zginie. Jego oddech nagle stał sie płytki i urywany. Spokojnie. Potraktuj to jak jeszcze jedno cwiczenie-takie, jakich musiałes wykonac setki wiele lat temu w jednostce słu¿b specjalnych. Dasz sobie rade. Jeszcze tylko kilka sekund i bedziesz w domu, wolny. Serce biło mu szybko, jak perkusja, dłonie w ciasnych