W Hovarth House Sinclair zjawił się przed dwunastą.

domu musiałaby ją usłyszeć. Sebastian westchnął. – Tylko mi tu nie krzycz, bo nic ci z tego nie przyjdzie. – A co, przywiążesz mnie do drzewa? – warknęła zaczepnie. – To niezła myśl. – Moja mama... – Twoja mama chętnie by cię wrzuciła do mrowiska. Dziewczyna zamknęła usta. – Kim jest ta kobieta? – zapytał Sebastian. Madison nie odpowiedziała. – Dobrze, w takim razie pójdę tam, zapukam do drzwi i sam ją o to zapytam. – Nie! Miałaby przez to kłopoty! – Tak ci powiedziała? Madison najwyraźniej nie podobał się ton jego głosu. – Sama wiem – mruknęła i ruszyła ścieżką, nie oglądając się na niego. Sebastian jednak czuł się już dobrze i wiedział, że dziewczyna nie jest w stanie go prześcignąć. Pomyślał o swoim hamaku w Wyomingu, o psach i koniach. Mógłby zagrać w pokera z robotnikami. Pięć kart, cygaro i parę http://www.rejack.pl/media/ niego, ich głowy na poduszkach. Chłopcy już usnęli, a oni omawiają plany na następny dzień. Odgarnia jej z twarzy pasmo jasnych loków, zagląda w jej śliczne orzechowe oczy, całuje na dobranoc. Albo na dzień dobry. Jest przy niej, troszczy się o nią, tak jak Antony o Jennifer. Federico zamruczał pod nosem. Pia jest piękną dziewczyną. Jakże inną od wyfiokowanych, rozpieszczonych arystokratek, z jakimi zazwyczaj miał do czynienia. Ona ma wielkie serce i wspaniały umysł. I jest dla niego prawdziwym wyzwaniem. Kiedy Lucrezia umarła, był pewien, że już nigdy nie zwiąże się z żadną kobietą. A teraz chciał być z Pią. Pragnął tego. I tym razem nie będzie oglądać się na to, co powiedzą inni.

- Tak było. Lekko uniosła jedno ramię. - Od tamtej pory zastanawiam się nad twoimi powodami. Dlaczego tobie też na tym zależało. - Moimi powodami? Twoją obsesją były moje Sprawdź - warknęła. - Przecież nie zamierzaliśmy uciec do Gretna Green, żeby wziąć potajemny ślub! - On trzymał ręce na twojej... no, wiesz - odezwał się książę Hawling. Liczni goście potwierdzili jego uwagę w bardziej obrazowy sposób. - Znając reputację obojga, byliście na najlepszej drodze do spłodzenia dziedzica Althorpe. - Wy właściwie... cudzołożyliście! - zawołała lady Franton. - I to w moim ogrodzie! Osunęła się bezwładnie w ramiona męża. Znowu rozległy się chichoty i szepty. - Dzisiaj pierwszy raz widziałam go na oczy! - krzyknęła Vixen.