- I gdzie przechowujesz tę krew?

wiem, gdzie jest kuchnia. - Zawahała się. - Gdzie mam spać? - W moim pokoju - odparł smutno. - Mam wrażenie, że jeszcze nie do końca mi ufasz. Wzięła od niego torbę. Zatrzymała się przed schodami. - Miałabym stracić szansę zbadania twojej sypialni? Nigdy w życiu. Pozwolisz mi tam wejść bez nadzoru? - Muszę załatwić kilka telefonów - odpowiedział. - Do kogo zamierzasz dzwonić? - spytała nieco bezceremonialnie. - Przyrzekam, że powiem ci, jeśli cokolwiek się wyjaśni. To ci wystarczy? - Chyba musi. Wiem, że i tak teraz nic z ciebie nie wyciągnę. - Zawahała się. - Wiesz, jeśli to dłużej potrwa, mogę zasnąć. Uśmiechnął się nieznacznie. - Będę o tym pamiętał. Kelsey weszła na schody. http://www.robmyswoje.org.pl/media/ element przestępczy, rozłożyste dęby, obrośnięte zwieszającym się mchem luizjańskim, rzucały cień, w którym można było się ukryć. W dodatku niedługo po przybyciu Bryana parę latarń tajemniczo zgasło. Widział jakiś ukradkowy ruch przy bramie cmentarnej, słyszał szepty, a w pewnym momencie nawet śmiech. Potrząsnął głową, w duchu przeklinając głupotę tych, którzy mając ochotę na trochę seksu i trochę dreszczyku, wchodzili prosto w pułapkę. To przez takich jak oni dotąd nie zabił Władcy, chociaż kilkakrotnie znajdował się już bardzo blisko osiągnięcia swego celu. Za każdym jednak razem wróg wymykał się w chwili, gdy Bryan ratował jakieś niewinne owieczki... No, nie aż takie niewinne, pomyślał. Ale przynajmniej niemające na sumieniu tego rodzaju zbrodni. Brama była wysoka, z kutego żelaza, pochodziła z epoki

- Czy to... czy to może być... - Nie, to na pewno nie Sheila. Zwłoki wyciągnęli dziś z wody jacyś rybacy. Właściwie same kości. Lekarz sądowy jest pewien, że zgon nastąpił co najmniej dziewięć miesięcy temu, do roku. Oczywiście, będą próbowali je zidentyfikować. Sprawdź Musiała jakoś zebrać siły i wydostać się z łodzi. Jak? Do wody, między korzenie mangrowców? Czy w tym stanie, w jakim jest, zdoła płynąć? Nie ma innego wyjścia, po prostu się o tym przekona. Przeczołgała się do końca koi i wstała. Z części sypialnej przeszła do małego pomieszczenia, ciasnego, mieszczącego tylko najniezbędniejsze sprzęty. Zakręciło się jej w głowie. Dotknęła włosów, a gdy spojrzała na rękę, zobaczyła krew. Uderzył ją mocno. Utrzymywała się na nogach, choć wydawało jej się, że kajuta wiruje. Nie zemdlała chyba tylko