Milczała.

Przyzwyczaił się do jej eleganckich spodni i bluzeczek. Chyba dlatego przeżył taki szok. Bo teraz miała na sobie zwyczajną białą koszulkę z napisem „Księżniczka" i dżinsowe szorty. A na nogach proste tenisówki z białymi sznurowadłami. Ale to nie koniec zmian, choć nie bardzo potrafił określić, na czym polegają, mimo że przyglądał się jej bardzo uważnie. Cieszyła się z osiągnięć chłopców, gratulowała im i uśmiechała się promiennie. Niesamowita dziewczyna. Piękna. Już wcześniej tak myślał, ale teraz... Patrzył na Amy stojącą na piasku i nagle spłynęło na niego olśnienie. Wydaje się inna, bardziej... dostępna. Nie jest już wyrafinowaną, pewną siebie młodą kobietą, która budziła w nim onieśmielenie, gdy przybyła tu tydzień temu. Dokonała się w niej wielka przemiana. Jest świeża, radosna, pełna życia. http://www.sepupulebubu.pl o bezpieczeństwie dzieci. Opadła na fotel i poczuła, że coś ją uwiera. Zapewne szminka lub długopis, albo jakaś zabawka J.T., pomyślała. Przesunęła ręką po siedzeniu i zamarła, czując w dłoni rozgrzany kawałek metalu. To była pistoletowa kula. W pierwszej chwili chciała po prostu wyrzucić znalezisko przez okno, ale powstrzymała się, bo w zetknięciu z asfaltem mogłoby wystrzelić. Nie była to bowiem zużyta łuska, ale prawdziwy nabój z gotową do odpalenia spłonką, ładunkiem wybuchowym i pociskiem. Ktoś zostawił taki prezent na siedzeniu jej samochodu. Okna były przez cały czas otwarte. Drzwi również. Każdy mógł podejść do auta i niespostrzeżenie wrzucić kulę do środka. Lucy poczuła drżenie rąk. Nie, tylko nie to. Oddychała powoli,

sposób zaakceptowała śmierć Colina jako nieuchronny wyrok losu, nadal jednak pozostała nieutuloną w żalu wdową. Lecz teraz było inaczej. Colin odchodził z jej realnego życia i nieodwołalnie zastygał na kartach pamięci. Lucy całowała Sebastiana. Pragnęła go. Choć nie był dla niej odpowiednim mężczyzną, pobudzał ją fizycznie. To było szaleństwo, ale być może Sprawdź gorzej, choć czuł się już znacznie lepiej. Od rana nie wziął jeszcze żadnej tabletki przeciwbólowej. Przyszedł do nich, gdy pakowali rzeczy do samochodu, boso, ubrany w dżinsy i ciemną koszulkę polo. Na jego widok Lucy zaschło w ustach. – Chciałem tylko sprawdzić, czy Madison i J.T. jadą z tobą – powiedział. – Wolałbym, żeby obyło się bez niespodzianek. – Pomyśleliśmy, że przyda ci się trochę spokoju. Usta Sebastiana zadrgały z rozbawienia. – Jedziecie nad rzekę czy nad staw? – Nad staw. – Ile dzieci? – Sześcioro oprócz moich. Tam wszędzie jest mnóstwo ludzi.