w ten sposób nie myślałam o Liz. „Zwykłe towarzystwo”... To brzmi jakoś dziwnie.

synonim żądzy. - Jestem głupi - przyznał. - Jestem idiotą, który próbował uczynić cię szczęśliwą. Na litość boską, odkąd cię spotkałem, nie rozpoznaję się w lustrze! Rozwiązuję problemy innych ludzi... i coraz bardziej mi się to podoba! - Ja nie... - Jeszcze nie skończyłem. Rzuciłem nawet cygara, bo wiedziałem, że nie pochwalasz palenia. Zmieniłaś mnie. Uczyniłaś innym człowiekiem. Lubię go bardziej niż dawnego siebie. A teraz cię pytam, Alexandro, czy nie wymagasz za dużo? - O nic cię nie prosiłam. Nie oczekuj, że zgodzę się na coś, czego nigdy nie chciałam. - Chciałaś. Nadal chcesz. Po prostu jesteś zbyt uparta, żeby to przyznać. - Oddychał ciężko i przeszywał ją wzrokiem, tak jak ona jego. - Teraz twoja kolej, żeby trochę ustąpić. Będę na górze. 20 - Nie byłam w błędzie! - Alexandra chodziła w tę i z powrotem po małym gabinecie. - Nie miał prawa robić tego, co zrobił! - Lex, nic nie mówiłam. Kłócisz się sama ze sobą, co tobie może pomóc, ale mnie przyprawia o ból głowy. Zatrzymała się przed starym dębowym biurkiem i spojrzała na przyjaciółkę. - Przepraszam, Emmo. Po prostu bardzo mnie rozgniewał! - Widzę - odparła sucho Emma Grenville. Odgarnęła z czoła pasmo niesfornych http://www.sepupulebubu.pl/media/ - Więc je zamknijmy. - To byłoby zdecydowanie niemądre... Przekręcił klucz w zamku, oparł ją o drzwi i zamknął jej usta pocałunkiem, który nie pozostawiał żadnych wątpliwości co do jego zamiarów. Ostatniej nocy był delikatny i ostrożny, tego ranka nie musiał zważać na jej strach czy wstyd. Gwałtownie zaczerpnęła oddechu, gdy wziął ją na ręce, zaniósł do stołu i posadził na jego brzegu. - Lucienie, ktoś może się domyślić, co robimy - zaprotestowała drżącym głosem. Uśmiechnął się szeroko. W jego oczach płonął żar. - Więc musimy zrobić to szybko - powiedział cicho. - Och - westchnęła, gdy podciągając jej spódnicę, jednocześnie przesuwał dłońmi po kostkach, kolanach i udach. - Dobrze, ale się pospiesz. Zaśmiał się krótko.

- Dziękuję, milordzie, ale potrafię się o siebie zatroszczyć. Nie jestem mimozą. - Ale pani drży - stwierdził cichym głosem. - Ja nie... - Dzięki Bogu, że jednak z nami idziesz! - Rose podbiegła i chwyciła ją za rękę. - Teraz nie muszę się o nic martwić. Lord Kilcairn wziął Szekspira na ręce i podał go kamerdynerowi. Sprawdź Teraz zrozumiała. Sądził, że odeszła na dobre albo że miała taki zamiar. Postanowił ją odszukać i nakłonić do powrotu. Skompromitowana guwernantka złamała Luciena Balfoura. - Obiecałam, że pomogę Rose zorganizować przyjęcie. Zawahał się. - A potem? - Dostałam ofertę pracy w Akademii Panny Grenville. Przyjmę ją. Pozostał nieruchomy jak grecki posąg, drgnął mu tylko mięsień na szczupłej twarzy. - Jak chcesz. Moja kuzynka bardzo się zdenerwowała twoim nagłym zniknięciem. Proszę, żebyś się nią jak najszybciej zajęła. - Dobrze. Spodziewała się, że zaproponuje jej odwiezienie do Balfour House, tymczasem minął ją bez słowa i otworzył drzwi. Po jego wyjściu stała przez kilka minut pośrodku biblioteki. W końcu potraktował ją tak, jak się tego domagała od początku znajomości: nienagannie, z