I znów powtórzyła się ta sama scena: Santos odwrócił się, by odejść, a Gloria chwyciła go za rękę.

W tym momencie była wyjątkowo wdzięczna losowi za ten talent. Nie mogła odmówić wicehrabiemu, nie robiąc sceny. I tak budziła zainteresowanie gości. - Cała przyjemność po mojej stronie. Podniosła wzrok i zobaczyła, że partner spogląda przez ogromną salę ku lordowi Kilcairnowi. Hrabia stał po ścianą, lecz nie dostrzegał młodych dam, które próbowały ściągnąć na siebie jego uwagę. Nie miała odwagi spiorunować go wzrokiem, ale on chyba wyczuł jej nastrój, bo uśmiechnął się zmysłowo i uniósł brew. Najwyraźniej coś knuł. Nawet nie próbował wyglądać niewinnie. Zakiełkowało w niej pewne podejrzenie. - Milordzie, czy to lord Kilcairn pana namówił, żeby pan ze mną zatańczył? - zapytała, gdy spotkali się przy kolejnej figurze. Na widok osłupiałej miny Ellisa Alexandra skarciła się w duchu za zbytnią śmiałość i brak taktu. Damy nie powinny zadawać tak bezpośrednich pytań, zwłaszcza osobom o wyższej pozycji społecznej. To wszystko wina Luciena Balfoura i jego złych manier. - Ja... na ogół nie trzeba mnie namawiać, żebym poprosił do tańca piękną kobietę, panno Gallant. Spojrzała mu w oczy. - Na ogół - powtórzyła. - Cóż, dziękuję, ale ten gest nie był konieczny. Nie muszę tańczyć z przystojnymi dżentelmenami, żeby dobrze wypełniać obowiązki wobec panny Delacroix. http://www.smaczno-pizzeria.net.pl/media/ pogrzebałby jej szanse na znalezienie pracy w Anglii i prawdopodobnie w całej Europie, więc cmoknęła Monmoutha w policzek. - Nie wiedziałam, że jesteś w Londynie, wuju - wykrztusiła. Dopiero teraz się zorientowała, że wbija paznokcie w przedramię Luciena. Kiedy napotkała jego oczy, dostrzegła, że zniknął z nich spokój i pewność siebie. Strach Kilcairna wcale jej nie ułagodził. - Ty to wszystko zorganizowałeś, tak? - wycedziła przez zęby, nadal uśmiechając się promiennie. - Alexandro... Puściła go i ujęła diuka pod ramię. - Pozwól, że przedstawię cię Rose Delacroix, wuju - powiedziała, żałując, że nie może wybiec z płaczem w noc. Jak Lucien śmiał? Jak oni wszyscy śmieli? Jeśli sądzili, że ten publiczny pokaz

- Okropnie się boję. Gloria parsknęła śmiechem, po czym przyłożyła palec do ust. Obydwie przemknęły na palcach do kabiny dla niepełnosprawnych, zamknęły się wewnątrz i szybko zamieniły ubraniami. Liz ukryła włosy, tak różniące się od włosów Glorii, pod szyfonowym turbanem, założyła maseczkę z piór. Teraz nikt jej nie rozpozna. - Wyglądasz fantastycznie - szepnęła rozpromieniona Gloria. - Naprawdę? - Liz spojrzała na swoją suknię, wygładziła miękkie fałdy i ponownie pomyślała o Kopciuszku. - Nigdy nie widziałam czegoś równie pięknego. Musiała kosztować fortunę. - Możesz ją sobie zatrzymać. Ja chcę tylko Santosa. Dzisiaj spełnią się moje sny. Sprawdź Hrabia wpił w nią oczy. W jego spojrzeniu było coś tajemniczego i uwodzicielskiego. - Obawiam się, że tego Rose nigdy się nie nauczy - powiedział cicho. - Czego? - Jak sprawić, żeby mężczyźni pożądali jej, jak ja panią pożądam. Opuścił wzrok na jej usta i pocałował ją jeszcze raz, namiętnie, natarczywie. Przywarła do niego mocniej, objęła za szyję. Nie mógł być taki cyniczny, za jakiego starał się uchodzić. Nie potrafiłby tak całować. Nie łudziła się jednak, że jakiekolwiek względy powstrzymają go przed rozebraniem jej do naga i obsypaniem pocałunkami. Na tę myśl zadrżała z gorącego pragnienia i jednocześnie uświadomiła sobie, że musi się opanować, natychmiast. - Milordzie... Przesunął usta na jej szyję. - Tak?