- Musisz mi powiedzieć dlaczego!

na przestraszoną. Oparła się o samochód i dłonią zakryła usta, jakby miała się zaraz rozpłakać. Co takiego powiedział jej ten prostak? Ale nim Scott zdążył w jakikolwiek sposób zareagować, Amy zapukała głośno w szybę. Niania posłusznie wsiadła do samochodu i odjechała, pozostawiając go samego z tysiącem pytań, na które nie znał odpowiedzi i prawdopodobnie nigdy nie pozna. - Lizzie, kochanie, wybór należy do ciebie. - Camryn uśmiechnęła się do siostrzenicy ciepło. - Budyniowożółta czy jasnoniebieska sukienka? Którą wybierzesz? - Nie mam pojęcia. - Lizzie zerknęła ukradkiem na ubraną w ciemnozieloną sukienkę młodszą siostrę, która na zmianę kręciła piruety i kłaniała się przed lustrem wyimaginowanej publiczności. - Która podoba ci się bardziej, Willow? - spytała Camryn. Amy podbiegła tanecznym krokiem. - Ja wolę żółtą. - Ja chyba też. - wyszeptała Willow. - Ten kolor cudownie współgra z twoimi włosami, Lizzie. http://www.spisaptek.pl/media/ - Sama nie wiem, ale w jej twardym pancerzu na pewno powstała mała wyrwa. - Wie pani, że nie ma potrzeby prosić mnie o pozwolenie, Jamie jest u nas zawsze mile widziany. - Tak, wiem. Jednak nadal nie chcę, żeby przyjeżdżał do R S Summerhill, ale jeżeli nie ma pan nic przeciwko, chętnie zabiorę jutro dzieci do mojej mamy. - Ależ jutro ma pani wolne... - I tak spędzę dzień z Jamiem, a myślę, że on też ucieszy się z towarzystwa rówieśników. Rano pojadę do domu sama, ale po południu przyjadę po dzieci. Czy ma pan coś przeciwko temu, żeby zjadły z nami obiad?

zwróciła się w stronę niani; - Ślicznie dzisiaj wyglądasz, Willow. Chodź do środka. Pójdziemy na górę, tam będziesz mogła zdjąć płaszcz. Wzięła Scotta pod rękę i w trójkę ruszyli w stronę głównego wejścia. - Całe szczęście, że deszcz przestał padać. Mogę sobie wyobrazić, Sprawdź - Przepraszam. Zatrzymał się, ale nie obejrzał do tyłu. - Za co? - Źle cię oceniłam. Byłam wściekła. Miałam żal, że nie okazałeś mi zaufania i nie powiedziałeś o wszystkim wtedy, kiedy dowiedziałeś się prawdy. - A powinienem, Glorio? - Popatrzył na nią przez ramię. - Powinienem był ci zaufać? - Tak. - A czy ty wierzyłaś we mnie, ufałaś mi? Otworzyła usta, żeby odpowiedzieć, lecz Santos był szybszy. - Nie, nigdy nie wierzyłaś. W przeciwnym razie... - przerwał nagle. - No dobrze, dajmy temu spokój. - Jak mam ci udowodnić, że się mylisz? - Podeszła do niego niepewnie. - Chcę cię przekonać. Spokojnie popatrzył jej w oczy. - Nie wiem, czy to możliwe, Glorio. Może jest już za późno. Czuła bolesny ucisk w gardle, nie mogła mówić, ale przecież nie była już szesnastoletnią dziewczynką, tylko dorosłą kobietą. Wiedziała, czego pragnie.