dawna nie malowany płot i rzad swierków odgradzały przystan od sklepu z antykami, który, odkad Nick zamieszkał w Devil's Cove*, był cały czas zamkniety. Alex wsadził rece głeboko do kieszeni swojego płaszcza, z pewnoscia oznakowanego metka jakiegos znanego projektanta. Nie ¿eby Nick znał sie na takich rzeczach albo ¿eby go to interesowało. Ale cos musiało sie stac. - Słuchaj, Nick, przyjechałem tu, bo potrzebuje twojej pomocy. - Ty potrzebujesz mojej pomocy - powtórzył Nick, usmiechajac sie sceptycznie. - Chyba mi pochlebiasz. - To powa¿na sprawa. - Domyslam sie. - Chodzi o Marle. Sukinsyn. Pod gruba skóra swojej kurtki Nick zesztywniał. Nie da sie w to wciagnac, ¿eby nie wiem co. Nie przez Marle. Nigdy wiecej. - Miała wypadek. Nagle zrobiło mu sie zimno. http://www.stomatologia-krakow.net.pl - Mo¿e nikt tego nie wie. Nick wyjechał na ulice i ruszył w strone wybrze¿a. - Mo¿e. - Marla zaryzykowała jeszcze jedno spojrzenie w jego strone. Patrzył przed siebie, trzymajac obie dłonie na kierownicy. Marla uswiadomiła sobie ze wstydem, ¿e w tej chwili jest jej bli¿szy ni¿ jej ma¿. Sfrustrowana, potarła dłonia czoło. - Chyba jeszcze ci nie dziekowałam - powiedziała. Nick spojrzał na nia z ukosa. - Uratowałes mi ¿ycie, wiesz o tym. W domu. Mogłam tego nie prze¿yc. - Zrobiłem, co nale¿ało. - Cos ci jednak zawdzieczam. Nawet całkiem sporo. - Nie zapisuje swoich zasług.
to jest koszmar. Dla nas wszystkich. W to Nick wierzył bez zastrze¿en. Gdyby sytuacja nie była naprawde powa¿na, Alex nigdy by tu nie przyjechał. Cholera. Deszcz spływał mu po twarzy. Otworzył samochód, siegnał do srodka i znalazł dwie ostatnie puszki piwa Henry. Z jednej zdjał resztki folii i rzucił ja Aleksowi, potem otworzył druga Sprawdź kiedy była mała? - Oczywiscie. - Rozjasniła sie Carmen. - To akurat wiem. - Naprawde? - ucieszyła sie Marla. To ju¿ cos. Niewiele, ale zawsze cos, co mo¿e jej pomóc odzyskac własna przeszłosc. - Wszystkie albumy ze zdjeciami sa w bibliotece. - Mo¿e powinnam je przejrzec. Aha, i jeszcze jedno... wiem, ¿e to zabrzmi dosc dziwnie, ale czy mogłabys oprowadzic mnie po domu? - Oczywiscie. A co z kolacja? - Ju¿ czas na kolacje? - Marla spojrzała w okienko w dachu i zobaczyła, ¿e niebo ju¿ ciemnieje. - Nie, kolacji nigdy nie podajemy przed ósma. Ale pani