usiadła Cissy, po drugiej, spogladajac chłodno na Marle, Nick.

srodek wywołujacy wymioty? Zakołysała sie na pietach. Tom powiedział, ¿e dostawała triazolam, lek, o którym nigdy wczesniej nie słyszała. Wstała, oparła sie o porecz i spojrzała na drzwi gabinetu Aleksa. Za nimi kryło sie cos wa¿nego. W przeciwnym razie byłyby otwarte. 292 A wiec musi sie tam dostac. Po cichu Marla zeszła schodami pietro ni¿ej. Usłyszała, ¿e pokojówka odkurza biblioteke, i szybko weszła do apartamentu tesciowej. Zamkneła za soba drzwi. Nie zapaliła lamp, słonce saczace sie przez szpary w kotarach dawało dosc swiatła. Cały czas tłumaczyła sobie, ¿e przecie¿ ma prawo tu wejsc. To jej dom. Ma prawo wiedziec, co dzieje sie wsród jego stuletnich scian. Tamtej nocy Eugenia wyciagneła klucz do gabinetu z kieszeni swego granatowego ¿akietu. Mo¿e on jeszcze gdzies tu jest. Marne szanse. Przecie¿ mineło piec dni. Marla ostro¿nie uchyliła drzwi do garderoby i weszła do srodka. Zapaliła swiatło i rozejrzała sie po obitych boazeria http://www.stomatologmizerska.pl/media/ wyszłas za ma¿. - Nie przyjechałes na slub. - Nie lubie hipokryzji. Nie umiałem sobie wyobrazic, jak gratuluje bratu i jego wybrance, wiec wolałem sie nie pokazywac. - I to wszystko? - spytała. - To wersja skrócona i poprawiona. Nie chciałem cie zanudzac szczegółami. Poza tym, teraz to wszystko nie ma ju¿ znaczenia. Było, mineło. - Naprawde? - Marla z niedowierzaniem uniosła jedna brew, przypominajac sobie ubiegła noc. 351 - Nie mo¿e byc inaczej. - Jego oczy pociemniały. Nagle

- Dobrze. Przez moment patrzył na nią intensywnie i zauważyła w jego oczach iskrę nieskrywanego, męskiego pożądania. Iskra znikła niemal natychmiast, ale Shelby ją rozpoznała i miała wrażenie, że słyszy bicie własnego serca. - Uważaj, bo twoje życzenie może się spełnić, złotko. - Odstawił krzesło i wyszedł na dwór, zostawiając Shelby samą. Poczuła się jak idiotka. Nie było jej lepiej, kiedy wyjrzała przez okno kawiarni i zobaczyła, że Vianca Estevan wysiada z furgonetki Sprawdź - Dobrze. Przez chwilę milczeli, a potem prywatny detektyw powiedział: - Skoro już o tym mowa, pomyślałem, że mógłbym ci pomóc w odnalezieniu matki. Twarz Nevady skamieniała. - Nie trudź się. - Ja tylko pomyślałem, że skoro próbujesz odnaleźć córkę, może byłaby to odpowiednia pora... - Daj sobie spokój. - Nevada był nieprzejednany. Kobieta, która go urodziła, wyszła z domu i nie wróciła, kiedy był jeszcze tak mały, że nawet jej nie zapamiętał. Stwierdził, że po prostu go nie chciała, chociaż nie umiał sobie wyobrazić, z jakiego powodu. Jako chłopiec próbował zrozumieć odrzucenie i gdzieś w najmroczniej szych zakamarkach jego duszy zagościła myśl, że nie był dość dobry, choć racjonalny umysł sugerował inne, bardziej konkretne i oczywiste przyczyny. Była młoda. Jej mąż był pijakiem. Musiała uciec, żeby przetrwać. Ale zostawiła Nevadę. Z tego, co było mu wiadomo, nigdy nie wróciła. Może nawet już nie żyła. Albo mamie egzystowała w jakimś