jej ciało całym soba w odwiecznym rytmie, coraz mocniej,

- Mój brat, Alex - wyjasnił Nick. - To on jest dziany i ma forse. -Zaczynał miec dosc tego wszystkiego. Podszedł do zestawu stereo i wyłaczył muzyke. - Hej! - zaprotestował Robert. - Właczysz go sobie, jak ju¿ pójdziemy. - Kurwa! Julie zrobiła sie blada jak sciana. Walt postanowił skorzystac z sytuacji. - Znasz Aleksa Cahilla? - spytał. - Spotkałas go kiedys? - Nie - odparła Julie szybko. Za szybko. Nick nie uwierzył w ani jedno jej słowo. - Wystarczy, ¿e zapytam brata. - On nic wam nie powie. Julie go nie zna! - rzucił wsciekle Robert. - Dobra, dobra, ale znasz Donalda Favier, prawda? Wielebnego? Julie odwróciła obwiedzione czarnym tuszem oczy. Nerwowo oblizała wargi. Wygladała tak, jakby chciała zapasc sie pod ziemie. - Byłam pare razy w Kosciele Swietej Trójcy. Z mama. http://www.stomatologwarszawa.edu.pl/media/ zamek błyskawiczny kieszen i wyciagneła ksia¿eczke. - Voila! - wykrzykneła, rzucajac ja na stolik. - To naprawde cud, ¿e w tym bałaganie w ogóle mo¿na cos znalezc! Marla, czujac sie troche nieswojo, otworzyła ksia¿eczke na literze D i przejrzała nazwiska. ¯adnego nie znała. ¯adne nie wzbudziło najbardziej mglistych nawet wspomnien. Nazwiska ani numeru telefonu Pam Delacroix nie było na liscie. Jakby nigdy nie istniała. - Cholera - zakleła cicho, chocia¿ własciwie spodziewała sie tego, czuła, ¿e tak, bedzie. Przejrzała ksia¿eczke jeszcze raz. Wolniej. I jeszcze raz. Niewiele to dało. - Nic, prawda? - Joanna ukroiła kawałek sera i poło¿yła

silniejszy. Obnosił te swoja mine, która całemu swiatu mówiła „nic mnie to nie obchodzi”, jak odznake albo identyfikator. Intrygował ja, do diabła. Alex, wykształcony i obyty, z wdziekiem zabawiał klientów z całego swiata, odnoszac spektakularna sukcesy w interesach. Nick, jak sie domyslała, był raczej typem samotnika, człowieka, który lepiej czuje sie Sprawdź Zrobiła dyplom i udało jej sie zdobyc prace w du¿ej firmie inwestycyjnej w centrum. Bardzo ambitna. Dostała nawet propozycje przejscia do konkurencyjnej firmy, w której przez jakis czas pracowała. - Pracowała? - Tak. Odeszła mniej wiecej półtora roku temu. Ni stad, ni zowad. Nie podała przyczyny, ale ta decyzja zupełnie do niej nie pasowała, bo dotad była bardzo skoncentrowana na swojej karierze, chciała zajsc wysoko, nie istniały dla niej szklane sufity. Chciała pieniedzy i dobrego ¿ycia. A jednak pewnego dnia rzuciła to wszystko. - Oczy Janet lsniły. -Od tego czasu nikt z sposród jej przyjaciół nie miał od niej wiadomosci. Jakby nagle znikneła z powierzchni ziemi.