– W czym? W poszukiwaniu byłej martwej żony, która sfingowała własne samobójstwo i

zawierał jej terminarz z nazwiskiem Bentza wpisanym wielkimi literami. – Ciekawe – mruknął Bledsoe. – Facet jest tu zaledwie tydzień, a już mamy trzy trupy. Bliźniaczki i kobieta, która wpisuje go do terminarza. Bentz to niezłe ziółko. Hayes nie wyciągał pochopnych wniosków. – Nie myślisz chyba, że miał coś wspólnego z morderstwem bliźniaczek. Bledsoe gniewnym wzrokiem przyglądał się monitorowi Shany McIntyre. – Nie, nie myślałem. Ale teraz... – Podrapał się w brodę, łypnął znad okularów do czytania. – Sam już nie wiem. Słuchaj, nigdy nie uważałem Bentza za mordercę. Ale coś tu śmierdzi, Hayes. Obaj to wiemy i obaj wiemy, że ma to jakiś związek ze starym dobrym Rickiem, który wrócił do Los Angeles. Z tym Hayes już nie dyskutował. Mąż Shany, Leland McIntyre, który specjalnie wrócił wcześniej z Palm Springs, wydawał się szczerze poruszony. Miał alibi, ale nie wykluczali morderstwa na zlecenie. Leland McIntyre, specjalista od ubezpieczeń, ubezpieczył żonę na zawrotną sumę dwóch milionów dolarów. Dalej cała Usta jej byłych mężów, poprzednia pani McIntyre, Isabella, która, jeśli wierzyć sąsiadom, miała Shanie za złe, że odbiła jej męża. Trudno powiedzieć. W grę wchodziło tylu byłych małżonków płci obojga, że jeszcze trochę, a zacznie ich oznaczać kolorowymi mazakami. Ale nawet taka liczba podejrzanych nie zmienia faktu, że Rick Bentz był u Shany na kilka dni przed jej śmiercią. Jest tu od zaledwie tygodnia, a ona nie żyje. http://www.stylowe-okulary.pl – Słucham? Co? – Serce waliło jej jak szalone, miała ręce mokre od potu. Wiedziała, że to ta sama osoba, która już dzwoniła kilka dni temu. Ta sama kobieta, która chce ją wyprowadzić z równowagi. – Doszło do kolejnego morderstwa. – To nie głos, to syk. – Nie! – Zrobiło jej się niedobrze. Rick? Czy coś mu się stało? Czy właśnie to chce jej powiedzieć ta kobieta? Nie, tylko nie to... Nie, na pewno ma na myśli Shanę McIntyre... – Kto mówi? – zapytała. Jej strach częściowo przerodził się w gniew. – Zgaduj – odparł głos. – Albo zapytaj RJ. On będzie wiedział. – Kogo mam zapytać? Odpowiedział jej głuchy, zmysłowy śmiech. Jennifer. Pierwsza miłość Bentza. – Dlaczego to robisz? Klik. Koniec połączenia. Trzymała w dłoni martwą słuchawkę. Czuła, że cała drży, nie ze strachu, z wściekłości, tak potężnej, że niemal ją zaślepiała. Pomyśleć, że ktoś śmie igrać z jej mężem, drażnić ją w

usłyszał. Kelnerka się oddaliła, stukając obcasami. Bentz odepchnął talerz i zniżył głos. – Chwileczkę. – Nadal usiłował ogarnąć umysłem to, co usłyszał. – Zamordowana? – Tak. – Hayes świdrował go wzrokiem, w jego ciemnych oczach malowało się niewypowiedziane oskarżenie. Jennifer. To ma coś wspólnego z Jennifer. Ta myśl pojawiła się w jego umyśle i wtedy zrozumiał, co bez słów zarzuca mu Hayes. Co? Sprawdź Promienie słoneczne igrały z baldachimem liści i igieł. Jego serce biło jak szalone. Zaschło mu w ustach. To tylko jego wyobraźnia. Znowu. Prawda? Ale dreszcze na całym ciele i napięte mięśnie sugerowały, że jest inaczej. Idioto, jesteś u siebie! Na własnym podwórku! Odwrócił się lekko, chcąc się przekonać, czy intruz to opos, jeleń, a może nawet aligator, który wypełzł z bagien, choć w głębi duszy wiedział, że to nie dzikie zwierzę zawędrowało zbyt blisko jego domu. O nie. Liście znieruchomiały w ten upalny, bezwietrzny dzień. Bentz wytężył wzrok. Wiedział, że ją zobaczy. Znowu.