– Nie wiem. Kręciłem się koło boiska, a nie w tej pieprzonej pracowni.

tymczasem twórca postępu naukowego, Galileusz, rozumiał rzecz inaczej. Główny dogmat uczonego sformułował w ten sposób: „Zmierzyć wszystko, co poddaje się mierzeniu, a co się nie poddaje – uczynić mierzalnym”. Trzeba zatem koniecznie uczynić mierzalnym element mistyczny. Cóż z tego, że materialistyczna nauka takiego zadania nie uznaje, przecież nim nastała Epoka Rozumu, istniała również inna nauka, magiczna, która przez wieki próbowała obliczyć to, co przyjęto nazywać nadprzyrodzonym. I o ile mi wiadomo, co nieco na tym polu osiągnęła! Właśnie ta przesłanka, do której doszedłem dopiero trzy dni temu, doprowadziła mnie do rozwiązania zagadki. Pisałem już, zdaje się, że w monasterze jest biblioteka, w której zebrano wiele nowych i starych ksiąg treści religijnej. Bywałem tam i wcześniej, przeglądając z nudów jakiś Alfabet duchowny Jana Klimaka, Efrema Syryjczyka albo Nowoararacki paterikon, ale teraz wziąłem się do szukania systematycznie i z określonym celem. I co? Na drugi dzień, czyli wczoraj, znalazłem księgę wydaną w roku 1747, przekład z łaciny: O zjednywaniu duchów dobrych i zwyciężaniu duchów złych. Zacząłem czytać i zadrżałem! Właśnie to, czego mi potrzeba! Dokładnie! (Ten zbieg okoliczności, nawiasem mówiąc, jest jeszcze jednym dowodem realności wymiaru mistycznego). http://www.szkolang.pl/media/ władcę tego mrówczego hufca, arcymrówkę Witalisa Drugiego (sic!), który rzeczywiście przypomina Piotra Wielkiego: długi, groźny, energiczny, chodzi tak zamaszyście, że świta ledwie za nim nadąża, a habit wydyma mu się jak balon. Nie pop, tylko pocisk wystrzelony z armaty. Gdyby tak Ciebie, Zakonniku Przewielebny, postawić na wprost niego, w zasięgu bezpośredniego ostrzału, i popatrzeć, kto kogo pokona! Ja bym zapewne, tak czy inaczej, na Waszą Ekscelencję postawił: archimandryta jest może i bardziej szybkostrzelny, ale Ty, Ojcze, kaliber masz większy. Zdaje się, że tu, na wyspach, nauczyli się niebywałej na Rusi sztuki wydobywania pieniędzy ze wszystkiego, a nawet z niczego. U nas przecież bywa zwykle na odwrót: im więcej złotej rudy czy diamentów wala się pod nogami, tym bardziej rujnujące są straty, a tu Witalis wymyślił sobie, że nieurodzajną kamienistą ziemię na Przylądku Sprawiedliwych doprowadzi do użytku, i od razu

mu do zrozumienia, że robi błąd i poprosiła o stek, tłuczone ziemniaki i podwójny sos. Nie jadła nic przez cały dzień, więc wolałaby raczej smażyć się w piekle niż ze wstydu przed dwoma facetami poprzestać na sałatce. Zastanawiała się właśnie, czy wciśnie w siebie jeszcze krem czekoladowy, kiedy padła odpowiedź Quincy’ego. – Zbieram dane dotyczące szkolnych strzelanin. Dla Sekcji Badań Behawioralnych. Ten przypadek naturalnie bardzo mnie interesuje. Sprawdź muzyka ciągnie go do najważniejszej giełdy Paryża, mieszczącej się przy ChampsÉlysées 51. Ważniejszej nawet niż Bursa. Tu zawsze trwa hossa. Zanurzeni w przesłodzonych dźwiękach orkiestry pod łukami gazowych świateł, kupcy przeróżnych gildii kupują erotyczne akcje. Albo kontrakty, zwykle krótkoterminowe. Dobijają targu za pośrednictwem bardzo dyskretnych, choć wyzywająco eleganckich 8/86 maklerów. Jednak nadzieja zysku musi