książce o rozruchach w New Jersey. Stosowanie koszulki daje jeszcze jedną korzyść: trudniej wtedy zidentyfikować pocisk. Nie ma bruzd, nie można dopasować go do narzędzia zbrodni. Mamy też odpowiedź na pytanie, dlaczego wystarczył tylko jeden strzał w czoło, który przy użyciu dwudziestki dwójki nie gwarantuje śmierci. Po prostu nabój wystrzelono z broni większego kalibru. Nasz morderca nie jest głupi. Rainie próbowała uporządkować myśli. Zerknęła na Quincy’ego, który miał dziwną minę, jakby wiele rzeczy w magiczny sposób wyjaśniło mu się. Cieszyła się, że jest zadowolony. Co do niej, po scenie z George’em Walkerem łupały ją skronie, a ręce drżały tak, że mogła się tylko modlić w duchu, żeby nikt tego nie zauważył. – Jak się robi koszulkę? – zapytała Sandersa. – To dość skomplikowane. W tym przypadku specjaliści ustalili, że pocisk kaliber 22 został wystrzelony z trzydziestki ósemki. – Z rewolweru Danny’ego. – Właśnie, że nie. Bruzdy nie pasują. Daj mi powiedzieć po kolei, a zaraz się wszystkiego dowiesz. Więc mamy kogoś, jakiegoś iksa, który chce zmylić policję. Wpada na genialny pomysł. Wystrzeli nabój kaliber 22 z rewolweru kaliber 38. Z uwagi na ranę wejściową i wagę pocisku, za narzędzie zbrodni zostanie uznany pistolet samopowtarzalny kaliber 22, którego nie sposób skojarzyć z autorem tego przebiegłego planu. – Ale co zrobić – ciągnął Sanders – żeby trzydziestka ósemka wystrzeliła mniejszy nabój? Do tego właśnie niezbędna jest koszulka. Iks bierze plastikowy pręt i obrabia na tokarce do http://www.ta-medycyna.edu.pl wydarzyło. Pół godziny później siedzieli w pokoju telewizyjnym. Kimberly po in¬ diańsku na podłodze, a ojciec i jego znajoma, Rainie Conner, na kanapie. Kimberly zużyła już paczkę chusteczek do nosa. Kiedy płakała, wszystko wydawało jej się nie do zniesienia, w końcu jednak nadeszło odrętwienie. Siedziała teraz, gapiąc się w wytarty niebieski dywan, i usiłowała powiedzieć cokolwiek sensownego. Twoja matka nie żyje. Twoja matka została zamordowana. Ktoś przyczepił się do naszej rodziny. On zabił Mandy. I to on zabił Bethie. Najprawdopodobniej ty będziesz jego następnym celem. - Nie wiesz...? Nie wiesz, kto to robi? - spytała w końcu, z trudem składając słowa. Próbowała jakoś się trzymać, wziąć się w garść. Przecież to
- To jakaś wiadomość - powiedziała. - Przeczytaj j ą - szepnął Quincy. - Nie. - Przeczytaj! 119 Rainie zamknęła oczy. Zdążyła już rozszyfrować słowa. Sprawdź słowa Glendy. Nie stać go było na zabicie Alberta. Zbyt wiele zależało od tego, co ten człowiek wie. Wysunął krzesło i usiadł. - Chciałeś, żebym przyjechał. Jak widzisz -jestem. Teraz mów. - Wciąż arogancki, co, Quincy? Ciekawe, jaki będziesz arogancki, kiedy policja z Filadelfii skończy z tobą. Poznałeś już system więzienny? Może załatwisz sobie zwiedzanie swojego przyszłego domu? - Nie przejmuję się policją z Filadelfii. Albert popatrzył na niego. Quincy popatrzył na Alberta. Pierwszy nie wytrzymał Albert. - Sukinsyn! - sapnął. - Jak on się nazywa, Albert? Albert nie odpowiedział od razu. Najpierw zerknął na zegar wiszący na