zamyślił. Po oczach, po linii ust widać było, jak cierpi. - Prosiłem,

w stronę Imogen. Złapała je i otuliła się cała. - No, Imo? Słucham. Miała rozszerzone strachem, pociemniałe i udręczone oczy. - Zabiłam moją matkę. Kiedy tego słuchał, pewna część jego umysłu jakby się zamknęła, chroniąc resztę. Niemal miał to przed oczami - to część, która czuła miłość, żal, strach, zamęt, zwinęła się w kłębek i ukryła. Jak inaczej mógłby słuchać tych słów i nie uderzyć osoby, z której ust wyszły? Jak mógłby nie zwariować? „Zabiłam moją matkę". - Jak to - zabiłaś? - To znaczy... niezupełnie. Niezupełnie. Siedział przez chwilę w milczeniu, starając się ochłonąć i przygotowując na dalszy ciąg. Spojrzał w pełne bólu oczy. - Słucham, Imo. Powiedz. Oboje słyszeli wokół siebie kroki, jakiś ruch. Matthew widział, że Zuzanna, policjant i dwoje ratowników są już blisko, a on nie da rady ich powstrzymać. http://www.tani-transport.net.pl/media/ - Właściwie musiałam ją długo namawiać, żeby się zgodziła na dopuszczenie ciebie do tej roboty. Nie chciała cię martwić. - Naprawdę? - Chloe wyglądała na przyjemnie zaskoczoną. - Ależ tak. - Flic podała jej długopis Mont Blanc, który Matthew dostał w lecie od ich matki. Zwędziła go specjalnie z gabinetu, wiedząc, że ojczym lubi nim pisać. - No dobrze, teraz spróbuj tym. 205 Chloe wzięła długopis, skupiła się i wprawnie złożyła podpis: Matthew Gardner. - Idealny! - pochwaliła ją Flic. 35. Nadeszło Boże Narodzenie, które jakoś udało im się przetrwać, tuż potem - w drugi dzień świąt - wypadały urodziny Flic, a parę dni

Nie trzeba nic mówić księciu ani nikomu innemu! Powinna zamienić falsyfikat na oryginał, który ukradł lord Eustace. To oczywiste! Jednocześnie zrozumiała, gdzie leżała przyczyna wszystkich jej problemów: niepokoju, 127 strachu przed ujawnieniem prawdy, a przede wszystkim Sprawdź dymu. - Poklepała Chloe przyjaźnie po ręce. - Tak czy inaczej, jest w całkiem niezłej kondycji, prawda, malutka? Matthew zerknął za siebie i zobaczył, że Kat wykłóca się ze strażakiem, żeby ją wpuścił za taśmę. - Na razie tu zostanę - odrzekł z wysiłkiem - muszę z kimś jeszcze porozmawiać. - Pan też wymaga opieki. - Kobieta zmierzyła go wzrokiem. - Za długo przebywał pan w dymie, mógł pan sobie poważnie zaszkodzić. Wtem rozległ się donośny krzyk protestu i wszyscy odwrócili głowy. Przy drugim ambulansie stała grupka ludzi. W świetle błyskających lamp i reflektorów samochodowych Matthew ujrzał