zdziwienie. Jak kobieta, którą uważał za przyjaciółkę, mogła zrobić

W milczeniu skinęła głową. To prawda: miała nadzwyczajne szczęście i niezwykły talent. Niemal tak, jakby mogła patrzeć oczyma zaginionego dziecka - i w ten sposób odkryć, gdzie się zguba znajduje. Było to dla Milli podwójnie frustrujące: tak dobrze szło jej odnajdywanie cudzych dzieci, ale nie mogła trafić na ślad własnego. - To kolejna nić, za którą można podążyć - powiedział Diaz. - Może zadawałem niewłaściwe pytania. Może powinienem był spytać, kto kazał tym wszystkim ludziom udzielać ci kłamliwych odpowiedzi. Przez wszystkie te lata kręciła się w kółko, a ktoś pilnował - wciąż machając jej przed nosem marchewką - by nie zboczyła ze swoich własnych śladów Jedyny prawdziwy ślad, który jej się trafił, to ten wiodący do Guadalupe, tej nocy, której spotkała Diaza. an43 267 Nie miała pojęcia, kim był jej informator. Zresztą Diaz też nie wiedział - na pewno podzieliłby się z nią tak ciekawą informacją. A może... http://www.tarczeprostokatne.com.pl/media/ dzieci się urodziły - Wiesz, gdzie mieszkała? W jakim stanie? - Za granicą - Lola machnęła ręką. - Niedaleko. Nie w Teksasie. - Nowy Meksyk? - Może. Nie pamiętam. Ja wtedy nawet nie chciałam słuchać, seńor. - Wiesz, gdzie mieszkał bogaty gringo7. an43 217 - Nie, nie - zaprzeczyła, ale jej twarz mówiła co innego. - Ja nic o nim nie wiem. - A jednak coś słyszałaś.

kawałki. Ale nie poddawał się, walczył jak większość ludzi. Milla podjęła szybką decyzję: jeżeli nikt z Poszukiwaczy nie będzie mógł z nią jechać - nie miała pojęcia, czy ktoś wrócił wczoraj wieczorem lub dzisiaj rano - poprosi Ripa. To odciągnie go od Susanny, da czas na otrząśnięcie się z szoku. Choć... Po ostatniej nocy Kosper może już nie chcieć nigdzie jechać z Millą. Nie mogłaby Sprawdź Diaza z pasami ładownic skrzyżowanymi na piersi i z zawiązaną wokół głowy kolorową chustą skrywającą dolną połowę twarzy Szedł powoli, zagłębiając się w labirynt coraz węższych i coraz bardziej nieprzyjemnych uliczek. Milla podążała tuż za nim, zasłaniając się kurczowo ściskaną torebką. Najwyraźniej nie szła wystarczająco blisko, bo Diaz złapał ją lewą ręką za prawy nadgarstek i przyciągnął do siebie. Włożył jej dłoń za swój pasek. - Trzymaj się i nie zostawaj z tyłu. Tak jakby miała na to ochotę. an43 211 Starała się patrzeć pod nogi, tym bardziej że miała na stopach sandały. Cóż, nie podzielała zdania Diaza wyrażonego w biurze, że