Powinniśmy byli domyślić się wcześniej. I nie puścić cię do Transylwanii.

rozmowę! Wiele osób ściągało do Nowego Orleanu, wierząc w swoje nadnaturalne moce, mając się za wampiry lub po prostu mając ochotę przystać do jakiegoś kultu, by pokazać, że są inni lub że są anty... Ogólnie RS 63 anty. Niektórym nawet zdarzało się popełniać zbrodnie, tak dalece byli przekonam o swojej odmienności i swoich szczególnych zdolnościach. Na chwilę wróciła myślami do wydarzeń, których świadkiem była w Transylwanii. Za nimi rzeczywiście stało prawdziwe, czyste zło. - Jestem wampirem - powtórzył z naciskiem Jake. - Kiedy to sobie uświadomiłeś po raz pierwszy? - Wierzy mi pani? Odłożyła notes. - Posłuchaj, Jake, jesteś na najlepszej drodze do wpadnięcia w poważne kłopoty. Chcę ci pomóc, ale jeśli mam to zrobić, najpierw musisz mi opowiedzieć, co się właściwie z tobą dzieje. To co, opowiesz? Skinął głową i usiadł inaczej, opierając się wygodnie, co stanowiło duży postęp. Już nie łypał podejrzliwie i niechętnie, przestała emanować z niego wrogość, wyglądał przede wszystkim na zmęczonego. Zaczął opowiadać, zgodnie z przypuszczeniami Jessiki, używając wielu słów z dziedziny ezoteryki i starając się udowodnić istnienie takiego świata, w http://www.tenfizjoterapeuta.com.pl - Siedzisz w domu, tak? - Tak. - Zamknąłeś drzwi? - Tak. - Masz broń? - Przy sobie. - I Kelsey jest z tobą, a w bliźniaku czuwa mój człowiek. Dane, idź już spać. Znajdą go. - Niech ci będzie. Dane odłożył słuchawkę. Spojrzał na dziennik Sheili. Dowiedział się z niego bardzo dużo, ale nic, co było mu teraz potrzebne. 353

do południowej części Miami i wkrótce zatrzymał samochód na parkingu przy klubie striptizowym, przy US 1, tylko z drugiej strony. Zwolniła i rozejrzała się. Klub, o nazwie „Legs", zajmował środek placu, za wolno stojącym budynkiem mieszczącym przychodnię, sklep ze zdrową Sprawdź Ratownik wypytał każdego z nich z osobna, potem zapytał o inne łodzie. Dane wymienił nazwy co najmniej pięciu, które stały na kotwicy. - Zrobimy co w naszej mocy. - Pokręcił głową. - Gdybyście kogoś widzieli... - Wiem, o co panu chodzi - przerwał mu niecierpliwie Dane. - Gdyby do pana strzelano, z pewnością popłynąłby pan w to miejsce, żeby ułatwić bandycie zadanie, prawda? - I jesteście państwo pewni, że nikt z was nie zachował się... nieco lekkomyślnie? - Jesteśmy - odpowiedział mu Jorge tonem, w którym brzmiała uraza.