wszystko mu sie pomieszało i zaczał ciebie mylic z nia.

switac. Potarła dłonmi ramiona, szeroko otwierajac oczy, ale koszmar nie znikał. Wizja ze snu była zbyt wyrazna, zbyt realna. Głeboko zapadła w jej umysł, tak jak inna, podobna scena, która nagle z przera¿ajaca dokładnoscia wypłyneła na powierzchnie jej pamieci. - Nie pozwole na to - warknał Alex. - Nie pozwole ci go zabrac. 401 - Tak? To patrz, ty draniu - odpaliła, podchodzac do niego. - Pozwe cie do sadu, nie zawaham sie przed niczym, byle moje dziecko nie dorastało w tej... tej groteskowej sytuacji. Gdzie on jest? - Tu go nie ma. - Kłamiesz! - Sama sie przekonaj. - Jesli zrobiłes mu krzywde... - Głos jej sie załamał, na sama mysl o takiej mo¿liwosci ¿oładek podszedł jej do gardła. - Przysiegam, ¿e... - Nigdy bym go nie skrzywdził. Został ukryty, to wszystko. http://www.terazbudujemy.net.pl pielegniarki. - To Szpital Bayview, a ja nazywam sie Carol Maloy. – Plakietka z nazwiskiem przypieta do jasnoniebieskiego uniformu potwierdzała te informacje. Wysoka blondynka o przejrzystych, niebieskich oczach usmiechneła sie do Marli, błyskajac białymi zebami. - Cieszymy sie, ¿e wróciła pani do nas. Marla z trudem przełkneła sline. Zaschło jej w gardle. - Jak sie pani czuje? Chciałaby sie pani czegos napic? Z najwiekszym wysiłkiem Marla poruszyła głowa, ale pielegniarka zda¿yła sie ju¿ odwrócic. Po chwili wróciła ze szklanka wody i słomka. - Podejrzewałam, ¿e dzisiaj sie pani obudzi. Miałam

dlaczego ojciec nazywałby ja innym imieniem? - A mo¿e to ja jestem Kylie. Skad mam wiedziec? -Spogladała na Nicka uniósłszy jedna brew. - W takim razie, gdzie jest Marla i dlaczego wszyscy uwa¿aja cie za ukochana córke Conrada? 324 Sprawdź - Ty nie pamietasz nawet, kim jestes. - Przysunał sie do niej tak blisko, ¿e prawie zetkneli sie czubkami nosów. Marla poczuła zapach pi¿ma i skóry. Nick pogłaskał jej dłon. - Czy znajac nasza historie, nie sadzisz, ¿e jestem ostatnia osoba, która pragnełaby zostac twoim osobistym ochroniarzem? - Jego oczy były mroczne, jakby odbijała sie w nich nadciagajaca powoli noc, jego reka ciepła. - T-tak - odparła, starajac sie nie patrzec na jego waskie usta, nie czuc ciepła bijacego od jego ciała, tak intensywnego, ¿e na szybach samochodu zaczeła osiadac para. - Ale mam me¿a... - Z którym nie spisz, którego nigdy nie ma w domu, który wyje¿d¿a nie wiadomo dokad w srodku nocy - przypomniał jej.