srodka. Jesli mieszkanie Kylie niezbyt jej sie podobało, nie

128 rece ¿adnej z oprawnych w skóre ksia¿ek, ¿e nigdy nie stała tu przy oknie, patrzac na zatoke, ¿e nigdy nie siedziała na ¿adnej z tych miekkich pluszowych kanap... ale przecie¿ mogła tego po prostu nie pamietac. - Tu sa albumy ze zdjeciami - powiedziała Carmen, wskazujac półke w rogu. Marla wzieła pierwszy z brzegu, otworzyła go i zobaczyła dzien swojego slubu uwieczniony na fotografiach przed pietnastu laty. Alex, wygladajacy znacznie młodziej w czarnym smokingu, i ona w białej, koronkowej sukni z bardzo długim trenem. Kosciół, przyjecie weselne, taniec, wielki biały tort. Cała rodzina, wszyscy z wyjatkiem Nicka. Nie było go na ¿adnym z tych zdjec. Ale on sam okreslił sie przecie¿ jako „banita”. Marla czuła, ¿e w tej rodzinie był czarna owca. Buntownik. Wyrzutek. Człowiek ¿yjacy według własnych reguł, czesto pozostajacych, jak sie domyslała, w ra¿acej sprzecznosci z zasadami wyznawanymi przez jego matke i starszego brata. Nic dziwnego, ¿e wydał jej sie interesujacy, pierwotny i troche niebezpieczny. http://www.twoj-psycholog.info.pl Marla wiedziała, ¿e drzwi zostały zamkniete przed nia. Nie spodobało mu sie, ¿e szperała w jego biurku. Nie ufał jej. Czuła to. Wróciła do swojego pokoju i spojrzała na łó¿ko, w którym sypiała. Sama, bez Aleksa. To miało jakis zwiazek z Nickiem i tym, co do niego czuła. Poczuła dziwny ucisk w piersi i choc nie chciała sie do tego przyznac, nagle pojeła, jaka była kiedys kobieta. Jak to ujeła Joanna? „Byłas zawsze... no, wiesz. Me¿czyzni ogladali sie za toba”. Bardzo wiele z tego, co powiedziała Joanna, wzbudzało niepokój. Gdzie jest ten cholerny pierscionek, o którym wspomniała? Prezent od ojca. Na mysl o Conradzie Amhurscie

uświadomiła sobie, że nie miał na myśli tylko Elizabeth, ale także siebie. On, Metys, cierpiał ból odrzucony przez matkę, padł ofiarą okoliczności, których nie był w stanie zmienić. Bolało ją, ile musiał znieść. - No, dobrze, Shelby. - Zerknął na niebo przez przednią szybę. - Zaczynamy. Twoja córka już tu jest. Shelby błyskawicznie odwróciła głowę. Zobaczyła samolot, a raczej malutką plamkę na niebie. Poczuła ucisk w żołądku i nagle ogarnęły ją wątpliwości. Co będzie, jeśli Elizabeth ją odrzuci albo jeśli nie przypadną sobie do gustu, albo... Sprawdź usmiechem. - Kim pan jest? - spytał Nick, ale w tej samej chwili rozpoznał te twarz. Zmieniła sie od czasu, kiedy obaj byli dziecmi, ale teraz Nick ze zdumieniem zdał sobie sprawe, ¿e stoi twarza w twarz z Montgomerym Cahillem. Zrozumiał te¿ w ułamku sekundy, ¿e to on jest morderca. - O co chodzi, kuzynie? Zobaczyłes ducha? Nick skoczył do przodu. - Nie! - krzykneła Kylie, tulac do siebie Jamesa. Monty pociagnał za spust. 20 Kylie krzyczała. Dziecko płakało. Nick zgiał sie wpół i upadł na dywan.